Tak, znowu pogodziłam się z Niall'em. Kłótnia, zgoda, kłótnia, zgoda..
Do Niall'a nie czuję już tego co na początku. Pytanie brzmi "dlaczego to robię?"
Odpowiedź jest prosta, tak jak pytanie, a mianowicie "Zayn"
Louis ma rację, jemu na mnie zależy, a ja udaję, że widzę w nim tylko przyjaciela. Bo na kogo wyjdę? Niall, Zayn.. Może ktoś jeszcze dojdzie? Gubię się, gubię się we własnych uczuciach, we własnym świecie. Powinnam powiedzieć Niall'owi że to koniec i wyznać Malikowi swoje uczucia, ale..
Zawsze jest jakieś ale...
To jest życie, w nim nic nie ma prostego. Gdyby tak było to wtedy.. Nawet sama nie wiem, nic nie przychodzi łatwo, na wszystko trzeba zapracować i się starać. Osiągnąć swój cel jest trudno, ale satysfakcja z tego jest nieziemska.. Muszę poczekać aż akcja sama się rozwinie, do tej pory będę nieszczęśliwa w związku z Horan'em.
- Megan! - ktoś wparował do mojego pokoju o 7.30 w sobotę, tak, znowu weekend, czas aby się wyspać i zregenerować po całym tygodniu - pomóż mi proszę - jęknął Louis zwalając mnie z łóżka. Louis znowu został na noc razem z Harry'm. Czemu? Otóż stwierdzili, że w ten weekend ten dom będzie chodzącą imprezą. Wczoraj imprezowali w czwórkę, razem z moim bratem do 3 w nocy w ogródku, ja byłam zmęczona i poszłam spać o 20, niestety nie wyspałam się. Wracając do teraźniejszości Louis przerzucił mnie sobie przez ramię i zeszliśmy na dół do kuchni. Zastałam tam Zayn'a, Josh'a i Harrego.
- Co było takie pilne, że musiałam o 7.30 wstać, a raczej powinnam powiedzieć: Co było takie pilne, że o 7.30 Louis musiał mnie wyciągnąć z łóżka?
- Głodni jesteśmy - jęknął Josh.
- I..?
- Co i? - zdziwił się Harold - kobieto do garów - wydarł się. Spojrzałam na niego zdziwiona, a wkrótce później wybuchnęłam śmiechem.
- Pojebało? Zwalasz mnie z łóżka w weekend i myślisz, że polecę do garów bo jesteś głodny?
- No tak.
- To źle myślałeś. To ty powinieneś mi gotować - powiedziała już spokojna.
- Czemu? - zdziwił się, Miałam dość tej beznadziejnej wymiany zdań.
- Nieważne, idę spać.
- Zostań z nami - powiedział Zayn, pociągnął mnie za rękę, przyciągnął do siebie i posadził u siebie na kolanach - Harry, zrób naleśniki - o dziwo Harold bez gadania wstał i podszedł do szafek szukać odpowiednich składników, Louis i Josh ulotnili się z kuchni i poszli chyba do salonu.
- Witaj księżniczko, jak się spało? - wyszeptał mi do ucha, zadrżałam, chyba poczuł bo się zaśmiał - aż tak na ciebie działam? - zaczął składać krótkie pocałunki na mojej szyi, w ogóle nie przejmując się tym, że Harry ciągle był w kuchni.
- Tak, tak na mnie działasz i perfidnie to wykorzystujesz. Doskonale wiesz, że mam chłopaka.
- Wiem.
- Więc na co liczysz?
- Na twoją bliskość, to tak wiele?
- Niech pomyślę... Chyba tak! - powiedziałam i wstałam. On wstał razem ze mną, wziął mnie za rękę i wyszliśmy na taras przed domem. Tam usiadł na jakimś krześle i posadził mnie sobie na kolanach przodem do siebie.
- Czemu? Jesteśmy przyjaciółmi, Niall'owi to nie powinno przeszkadzać..
- Samo przyjaźnienie nie, ale wszystko inne chyba tak. Nie uważasz?
- Mógłbym się nad tym zastanowić, ale nie widzę sensu, chyba mam ciekawsze rzeczy do roboty...
Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, o ile to w ogóle było możliwe. Oplotłam go nogami chcąc być jak najbliżej niego. Czemu mówiłam inaczej niż czułam? Po prostu, chciałam być bliżej niego, a gdyby on wiedział, że pragnę go tak samo jak on mnie to by było inaczej, później zrobiłoby się nudno. Niech zostanie tak jak jest.
- Jakie? Cały weekend picie z kumplami?
- Możliwe - znowu zaczął składać pocałunki na mojej szyi, oddech mi przyspieszył - możesz się przyłączyć, nie pożałujesz, ale bez twojego chłoptasia. Będziesz w stanie wytrzymać bez niego?
- Możliwe, ale to zależy co będziemy robić - teraz ja zaczęłam bawić się w jego grę - proponujesz coś? - szepnęłam mu do ucha i przysunęłam się jeszcze bliżej, pod sobą poczułam coś twardego - aż tak na ciebie działam? - powtórzyłam jego słowa i zaczęłam się wiercić na jego udach, natychmiast to przerwał chwytając mnie za biodra.
- Albo przestajesz albo wypraszam pozostałych z domu i idziemy na górę - warknął - twoja decyzja. Decydujesz się teraz albo za chwilę zrobię z tobą to ca ja będę chciał.
- Jesteś pewny? - spytałam zagryzając dolną wargę, zdjęłam jego ręce z moich bioder, swoje oplotłam wokół jego szyi, przysunęłam się jeszcze bliżej niego ocierając się o jego krocze, delikatnie musnęłam jego wargi po czym wstałam i wróciłam do kuchni, gdzie naleśniki były już gotowe, po chwili do domu wszedł Zayn, od razu udał się na górę, było słychać tylko trzask drzwiami.
- Co ty mu zrobiłaś? - zaśmiał się Louis - wiesz jak trudno wyprowadzić go z równowagi?
* Zayn*
Musiała!? Czemu doprowadziła mnie do takiego stanu? Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje!
Usłyszałem pukanie do drzwi, a po chwili w pokoju pojawił się Louis z zacieszem.
- Co tam się stało? - spytał siadając obok mnie na łóżku.
- A jak myślisz? Wszystko przeze mnie! to ja zacząłem w kuchni, a ona dokończyła na tarasie i zostawiła mnie tam!
- Oj Zayn, źle to rozgrywasz. Na spokojnie. Zobacz, dzisiaj postaram się ją przekonać żeby została z nami. Gramy w butelkę, ja kręcę, na nią wypada i boom! Całujecie się, przytulacie, ona dla ciebie tańczy, co tylko zechcesz...
- Louis nie! Tak jej nie zdobędę! Ewentualnie jakiś pocałunek, ale nic więcej! Zrozumiano?
- Oczywiście. To idę ją przekonać.
Powiedział i zniknął.
Nie wiem jak Louis to zrobił, ale Megan została dzisiaj w domu z nami, mimo tego co mówiła ostatnio o piciu, piła z nami. Mi to nie przeszkadzało. Każdy pił, najważniejsze, że byliśmy w swoim otoczeniu, każdy każdego znał. Po kilku piwach Louis zaproponował butelkę, wszyscy się zgodzili. Nie miałem pojęcia co Louis może wymyślić. Omówiliśmy jakieś zasady i zaczęliśmy grę. Pierwsza kręciła Megan, wypadło na Harolda, musiał odpowiedzieć na jej pytanie.
- Podobam ci się? - ona to umie mieć pytania, nie powinna tyle pić.
- Tak - wyszczerzył się.
Później kręcił nasz loczek i tak graliśmy. Kiedy kręcił Louis ani razu nie wypadało na Megan. Raz kiedy się odwróciła Lou ułożył tak butelkę aby wyglądało, że wypadło na nią.
*Megan*
Za kogo oni mnie mają? Myślą, że nie widziałam że Lou przekręcił butelkę? Jeżeli chcą się tak bawić to wchodzę w to.
- Zadanie - powiedziałam pewna siebie.
- Pocałuj Zayn'a, ale nie tak normalnie. To ma być długi i namiętny pocałunek.
- Nie, nie będę go całowała.
- Takie zadanie.
- To chcę zmianę, zasady pozwalają. Mogę zmienić osobę z którą mam zrobić zadanie.
- Ja zadałem, wiec odpadam, z Zayn'em nie chcesz, a Josh to twój brat, więc z kim?
- Harry został - powiedział Josh.
- Okej, wolę niego. Przynajmniej wiem, że mu się podobam - zaśmiałam się.
- No okej, jak zmieniasz to zmieniaj - powiedział zrezygnowany Louis.
Podeszłam do Harrego i usiadłam mu na kolanach, szepnęłam do ucha "pobaw się ze mną w moją grę", przytaknął i złączył nasze usta w pocałunku, Kiedy zabrakło mi tchu oderwałam się od niego i wróciłam na swoje miejsce. Teraz ja kręciłam, wypadło na Louis'a, wybrał pytanie.
- Czemu przestawiłeś butelkę?
- C-co?
- Myślisz, że jestem ślepa? Ja kończę, idę spać, dobranoc.
______________________________________________________
Heej!
Rozdział trochę dłuższy od poprzedniego.
Coś się dzieje, jest akcja!
Mam nadzieję, że wam się spodobało.
W następnym rozdziale możecie spodziewać się więcej akcji z Zayn'em :D
Niestety nie mogę Wam zapewnić, że Megan będzie z Zayn'em, bo sama jeszcze tego nie wiem.
Do następnego!
Oj biedny Louis wydało się haha Ciekawe jak sie potoczą sprawy z Zaynem :D Czekam na next.
OdpowiedzUsuńMusi byc z Zaynem :) Juz sie nie moge doczekac kolejnego:*
OdpowiedzUsuńPopieram poprzedniczkę! Ona musi być z Zaynem! W ogóle jaka akcja z butelką haha :D czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńSuper wyszedł ci ten rozdział . Napisałabym , że zaje***** , ale no wiesz , wstrzymałam się , ale uwierz , że dział ten taki jest :O . zszokowałaś mnie , bo fantastyczna była ta akcja MEGAN i ZAYANA :O ! Oooo kocham kocham *o* . Super na niego działa ona , a on na nią jeszcze lepiej . Z całego serca życzę im , aby to właśnie oni byli razem . A co jak tak będzie ? Ciekawa będzie również reakcja Horana . Ale Malik jest taki czuły , troskliwy - Omomom *_* . Gra w butelkę była niesamowita . Dobrze , że Megan tak postąpiła , dała im popalić . Na pewno mulat był zazdrosny . A jej końcowe słowa : " Czemu przestawiłeś butelkę ? " - boooskie !. Szkoda , że ta akcja tak szybko się skończyła , ale już czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy nastąpi :D Hehe .
OdpowiedzUsuńA tak wgl , wpadnij do mnie , może ci się spodoba :
" http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/ ." - I rozdział opowiadający o Mai , która rani siebie sama . Jej przyjacielem jest ból , ale nie na długo . Odnajdzie szczęście . Spotka 1D . Jej życie na pewno będzie obrócone o 360 stopni i wypełnione miłością - radością . Póki co , przepełnia je gorycz , żal , cierpienie .. Rany kłute , kłótnie z mamą . Chcesz wiedzieć więcej ? Wpadnij , przeczytaj i zostaw komentarz , który wyraża opinię . (prolog zaczyna całą historię) .
Pozdrawiam ,życzę duużo weny :*
Pozdrawiam kochana :) !
3 razy czytałam ten moment na tarasie, to było mega :D Ogólnie te opowiadanie jest mega, no i żeby ona była z Zayn'em chociaż jak wolisz :D Ta butelka też była dobra xD Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńhahahaha ;D
OdpowiedzUsuńNieźle Megan zrobiła Louis'a i Zayn'a ;D
W sumie zasłużyli na to xD
Czekam nn ;)
Zajebiste !!! *_* oni do siebie bardzo pasują :3
OdpowiedzUsuńCzekam na next *_*
No jak to nie ? oni muszą być razem :D Czekam na next : >
OdpowiedzUsuńZajebiste:*
OdpowiedzUsuńMegan ma mętlik w głowie. Niby taka twarda laska z charakterkiem a tu się okazuje że ona nie wie co czuje i tak w środku naprawdę nie chce ranić ani Zayna ani Nialla. WOW akcja na tarasie, świetna, haha xD.
OdpowiedzUsuńKońcówka mi się podobała :) Choć przyznam, że gra w butelkę dosyć oklepana. Ale się speszył Lou, ale kto by tego nie zauważył. Laski sa sprytniejsze.
Nie będę Ci mówić komu kibicuję, bo czekam na twój "geniusz". Dawaj jakieś fajne wątki ; p
Ale w sumie na twoim miejscu wprowadziłabym jakiegoś nowego bohatera ( może być przystojny, sexowny i mieć motor xDD. )
No to do nexta.
Buziakii.
Isiia.