poniedziałek, 24 października 2016

Czesc Wszystkim!
Z góry przepraszam za spam.
Moglibyście wejść w ten link i klinkac głosuj? Nie mogę Wam zaoferowac nic poza moja wdziecznoscia. Z gory Wam dziękuję 



czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 27

Czy płakałam? 
Nie
Czy byłam smutna?
Nie
Czy byłam wkurwiona?
Nie
Czy byłam zawiedziona?
Tak


Nie poszłam do domu, bo to nie mój dom. Może Malik chciał tam przyprowadzić tamtą dziewczynę z samochodu? Gdyby mu chociaż trochę zależało poszedłby za mną, zatrzymałby mnie jakoś, cokolwiek! Ale nie, Zayn ma dumę i nie zrobi nic wbrew sobie. Mało ostatnio daje z siebie dla innych, robi wszystko żeby było tak jako on chce. Zrobiłam kółko w okół domów dookoła i stwierdziłam, że nie znam tej dzielnicy i nie ma gdzie iść, więc udałam się do Liam'a. Na moje (nie)szczęście był tam tylko Louis, bez pytania wpuścił mnie do środka, od razu poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki piwo. Wróciłam do salonu i zajęłam miejsce na przeciwko Tomlinson'a, nadal nic nie mówił, przypatrywał mi się.
- Co chcesz wiedzieć? - spytałam od niechcenia.
- To co powinienem - odparł spokojnie.
- Zayn mnie zawiódł - zrozumiał, że Malik mnie mocno zranił, nie cierpię zawodzić się na ludziach. Louis wstał podszedł do mnie, podniósł mnie, posadził mnie sobie na kolanach i przytulił, tyle mi wystarczyło. Poczułam się kochana i bezpieczna. Starałam się nie myśleć o tym, że on coś do mnie czuje i pewnie jest mu to na rękę, że przeżywam kryzys w związku, starałam się skupić tylko i wyłącznie na swoich problemach.
- Zawieziesz mnie do Max'a?
- Tak, chodź - wstał i postawił mnie na podłogę - chcesz wziąć jakieś rzeczy z domu?
- Nie, chyba coś zostawiłam u siebie. Najwyżej Max po to przyjedzie.
Ulica była pusta, co mnie uszczęśliwiło. W szybkim tempie przedostaliśmy się do samochodu. Przez drogę nic nie mówiliśmy, Louis chyba wyczuł, ze nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Przed domem mu podziękowałam i poprosiłam, aby nic nikomu nie mówił, on jednak uparł się, że wejdzie ze mną do domu. Zapukaliśmy. Otworzył nam Josh, bez słowa mnie przytulił, weszliśmy do salonu gdzie był Max.
- Przepraszam, że was zawiodłam, ja tylko... - głos mi się załamał - przepraszam - powiedziałam i uciekłam na górę.

*Louis*
- Ty z nią uciekłeś? Przecież tyle razy byłeś u nas się spytać gdzie ona jest, czy się znalazła! Jak mogłeś? - wydarł się Max.
- To nie ja, lecz Zayn. Ja ją tylko przywiozłem. Nie wiem o co im poszło, ale nie widziałem jej w takim stanie, powiedziała jedynie, że zawiodła się na nim. O nic więcej nie pytałem, nie chciałem wyjść na natarczywego.
- Okej, dziękuję że ją przywiozłeś, mam nadzieję, że Malik nie dowie się, że ona jest już w domu i nie przyjedzie tutaj, nie wiem co mu zrobię jak się pokaże.
- Nie rób mu nic, mam nadzieję, że zrozumie w końcu co robi źle i czym rani ludzi i da jej spokój, już wystarczająco ją skrzywdził. Dobra będę się zbierał, bo Harry czeka - zaśmiałem się - jakby coś się działo, zadzwoń- pożegnałem się i wyszedłem. Gdy wsiadałem do samochodu podbiegł do mnie Josh i mnie zatrzymał.
- Zależy ci na niej prawda? - nic nie odpowiedziałem, udawałem, że nie wiem o czym mówi - opiekuj się nią, ona potrzebuje kogoś takiego jak ty - powiedział i wrócił do środka. Zanim wsiadłem do auta spojrzałem w górę, gdzie znajdowało się okna od pokoju Megan, stała przy nim, ale gdy mnie zobaczyła wróciła do środka. Uśmiechnąłem się i wróciłem do auta.

*

- Gdzie byłeś? - spytał Harry gdy tylko wszedłem do domu Liam'a.
- Musiałem coś załatwić, pogadamy później - powiedziałem, bo w salonie siedział Malik.
- Megan? - szepnął.
- Później - usiadłem na kanapie obok Zayn'a - gdzie masz Meggie?
- Gdybym wiedział.. Pokłóciliśmy się, a wszystko przez tę zdzirę Amandę.
Posiedziałem jeszcze chwilę z nimi, a następnie poszedłem do mojego tymczasowego pokoju, który dzielę z  Haroldem. Harry leżał na łóżku, więc położyłem się obok niego. Rozmawialiśmy dość długo, opowiedziałem mu cały dzisiejszy dzień ze szczegółami, słuchał mnie uważnie. Wiedziałem, że mogę mu zaufać, że mi pomoże.. Mieliśmy tutaj przyjechać i odpocząć, a jest jeszcze więcej problemów.  Harold dał mi radę, abym po prostu z nią był, przebywał, rozmawiał.. On wie, że mi na niej zależy i życzy mi szczęścia, ale dopóki ona ciągle myśli o Malik'u nie mam szans, muszę po prostu być z nią i niczego nie wymagać oprócz przyjaźni. Gdyby to chociaż takie łatwe było..

*Niall*
Jestem sam. Sophie odeszła dla jakiegoś sportowca, pozostali wyjechali... Zaprzyjaźniłem się z Josh'em, wiem to dziwne, ale nam to odpowiada.. Jak co dzień po szkole szliśmy do niego, zdziwiłem się kiedy zobaczyłem buty Megan, dziwne, że wiem które to jej buty.. Gdy spytałem go o to, powiedział, że wróciła wczoraj, ale jeszcze nikt z nią nie rozmawiał, a Max jest w szkole, więc jak chcę to mogę do niej iść. Nie wiedziałem co zrobić, wahałem się, ale uległem pokusie i poszedłem do niej. Przed wejściem zapukałem. Usłyszałem ciche "proszę" więc wszedłem.
- Niall, ty tutaj? Skąd wiedziałeś?
- Nie wiedziałem, przyszedłem do Josh'a.
- Okej, rozumiem. Co u ciebie i Sophie? - blado się uśmiechnęła.
- Nie jesteśmy już razem, odeszła do Phil'a, tego koszykarza, a co u ciebie i Zayn'a?
- Wrócił do Amandy.
- Oh, przykro mi..
- Nie potrzebnie.
- Trzymasz się?
- Nie, ale muszę być silna. Nie mogę pozwolić sobie na jakiekolwiek emocja, na jakąkolwiek słabość.
- Oj Megan - podszedłem bliżej niej - nie musisz być silna. To że płaczesz, nie oznacza, że jesteś słaba, tylko to że masz uczucia.. Jak będziesz czegoś potrzebowała to jestem w pokoju Josh'a, jak coś to dzwoń o każdej porze dnia i nocy, zawsze ci pomogę - odwróciłem się i zacząłem kierować się w stronę drzwi.
- Niall.. - zatrzymałem się i spojrzałem na nią przez ramię - mogę się do ciebie przytulić? - spytała słabym głosem. Nie odpowiedziałem, po prostu do niej podszedłem i ją przytuliłem.
- Tęsknię za tobą, przyjacielu - wyszeptała.
- Ja też, ale naprawimy to.. - również wyszeptałem.


_______________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno z rozdziałem, postaram dodawać częściej, ale oczywiście niczego nie obiecuję...
Podoba się wam taki rozwój spraw, czy może spodziewałyście się czegoś innego?

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 26

Impreza z tymi dwoma wariatami nigdy nie kończyła się normalnie, nie mogłaby się skończyć normalnie. Tak było i tym razem, ubrałam czarne rurki oraz stanik z ćwiekami, na nogi założyłam wysokie szpilki. W drodze do klubu już zaczęliśmy pić, weszliśmy tam nieźle wstawieni. Od razu ruszyliśmy na parkiet, Harry się odłączył, a ja tańczyłam z Louis'em. Przed chwilą nie ogarniał, a teraz tańczy ze mną zalotnie się do mnie uśmiechając z poważną miną, a może po prostu za mną stoi jakaś dziewczyna, która wpadła w oko Louis'owi? O co chodzi? To jest jego uśmiech numer 7, mówiący "hej dziewczyno! Podobasz mi się!"
- Tomlinson, czy za mną jest jakaś dziewczyna która ci się podoba? - zaśmiałam się.
- Ta dziewczyna stoi przede mną - powiedział - o kurwa. Nic nie słyszałaś - krzyknął zestresowany i gdzieś poszedł. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. O kurwa! Podobam mu się? Od razu ruszyłam za nim. Dorwałam go przed klubem, wsiadał do taksówki, sama się do niej wpakowałam.
- Do najbliższego parku - poleciłam taksówkarzowi. Louis milczał, to może nawet lepiej. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z taksówki i poszliśmy pod wielki dąb w tej drugiej części parku, była pustsza i ciemniejsza.
- Po co chciałaś tu przyjechać? - Pan Louis stanął przede mną.
- Jak to po co? Co to miało być w klubie?
- Pomyliłem się i od razu musisz robić z tego wielkie halo.
- Nie Louis.. to spojrzenie na mnie.. To nie było zwykłe spojrzenie.. - powiedziałam przysuwając się bliżej do niego.
- Nie podrywaj mnie, nie flirtuj ze mną, nie patrz na mnie! - wrzasnął.
- O co ci człowieku chodzi?
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Ty się mnie jeszcze pytasz o co mi chodzi?
- Tak.
 - Już ja ci powiem o co mi chodzi! - wrzasnął.
- Słucham.
- Liczy się tylko Zayn, tylko on! Nawet nie wykonałaś żadnego pieprzonego telefonu informując mnie ani któregoś z twoich braci, że jesteś całą i zdrowa, pomyślałaś chociaż przez chwilę jak my się czuliśmy, pomyślałaś chociaż przez chwilę o nas? O mnie? - ciągle krzyczał - martwiłem się, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Bo jesteśmy..
- Muszę to zrobić. Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. Całował inaczej niż Malik, bardziej zachłannie jakby to miała być ostatnia rzecz jaką właśnie robi na świecie.
Oderwałam się od niego.
- Louis, to bardzo zły pomysł, przecież jestem z Zayn'em..
- Nie patrz na niego, patrz na swoje szczęście. 
- Myślisz, że będę szczęśliwa z myślą, że ranię bliską mi osobę?
- Myślę, że będziesz szczęśliwa z myślą, że uszczęśliwiasz Zayn'a, a nie siebie? Myślisz, że ja jestem szczęśliwy nieszczęśliwe zakochany?
- Jeżeli to już trochę trwa, to czemu nic z tym nie zrobiłeś? Zresztą nieważne, jedźmy do domu.
- Ja zostanę - powiedział smutny.
- Chodź Tomlinson - pociągnęłam go za rękę.
- A pocałujesz mnie? - zaśmiał się.
- Nie. Chodź.
- Mały całus.
- Nie.
- Malutki.
- Nie.
- W policzek chociaż - błagał.
- Nie, chodź już.
Podszedł do mnie i podniósł tak jak w filmach niesie się pannę młodą. Zaniósł mnie do domu, bo park znajdował się tuż obok. W domu nikogo nie było, gdzie jest Malik?
- Mogę tutaj spać, bo chyba Liam'a też nie ma?
- Pewnie.

*

Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, zeszłam na dół a w kuchni siedział Louis, Harry oraz Liam. Chciałam z nimi porozmawiać, ale najpierw wolałam się ogarnąć.Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam.
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.
- Zayn, gdzie ty wczoraj byłeś? - spytałam.
- To nie czas na rozmowy - z pocałunkami jechał coraz niżej - nie możemy być głośno, bo nas usłyszą..
- To jest nasz dom i możemy robić to co chcemy! - krzyknęłam.
- Nie możemy - zaśmiał się.
- Ty jesteś pijany! - dopiero teraz to zauważyłam, odsunęłam go od siebie - przyjdź jak wytrzeźwiejesz - powiedziałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.

*Zayn*
- O co ci chodzi? - krzyknąłem za nią - nie jestem pijany!
Wkurzony zszedłem na dół, gdzie siedzieli pozostali.
- Stwierdziła, że jestem pijany - zaśmiałem się - nie wiem o co jej chodziło.
- Oj Maik, zawsze wszystko zepsujesz - powiedział Harry.
- A  dzwoniłeś już do Amandy jak ci wczoraj mówiłem? - spytał Liam.
- Po co do Amandy? - zdziwił się Louis - Przecież temat skończony..
- Niezupełnie, muszę do niej zadzwonić.
Od razu wziąłem telefon i wyszedłem na zewnątrz, wybrałem numer swojej byłej.
- Hej przystojny - odezwała się Amanda.
- Hej, słuchaj słyszałem, że opowiadasz o nas różne dziwnie, niestworzone rzeczy.
- Niestworzone rzeczy? Skarbie, przecież jesteśmy razem, nie rozstaliśmy się..
- Jak nie? Nie ma już nas, z nami koniec!
- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła.
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.
- Ale Zayn...
- Żegnaj Amando.

Pod wieczór chciałem jechać do jakiegoś sklepu kupić czekoladki i kwiaty dla Megan, niestety nic nie poszło tak jak chciałem, w aucie była Amanda. Wkurwiłem się, skąd ona wiedziała gdzie jestem i jak weszła do auta?  Musiałem szybko ją spławić, bo w każdej chwili mogła wrócić moja ukochana. Szybko udałem się do auta.
- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Z nami wszystko skończone! - wrzasnąłem. 
- Ale kochanie - przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała, od razu się od niej oderwałem.
- Co ty sobie myślisz? Przestań wpieprzać się w moje życie! - zaczęła ściągać bluzkę - co ty robisz?
- Ostatnio mówiłeś, że zawsze chciałeś to zrobić w samochodzie.
- Ale nie z tobą! - odwróciłem wzrok i zobaczyłem ją, stała przed autem, szybko wysiadłem. Gdy mnie zobaczyła od razu ruszyła w przeciwną stronę. 
- Megan, czekaj! 
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie. Najwidoczniej jej nie rozpoznała.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego? 
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.

*Megan*
- Ale Megan! - krzyknął za mną.
- Co z nią robiłeś? 
-  Zobaczyłem, że siedzi w moim aucie, więc chciałem ją wygonić, a ona mnie pocałowała. Ona mnie, więc o co ci chodzi? 
- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając. 
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim? 
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...
- Z Harry'm? To był Harry, mam rację? - szłam dalej przed siebie - chociaż powiedz kogo uważasz za lepszego ode mnie.
- Pierdol się Malik. 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Przedsmak rozdziału

- Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. 

*

Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam. 
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.


*
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego? 
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.

*

- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła. 
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.

*

- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając. 
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim? 
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...

_______________________________________________________
Jak Wam się podoba przedsmak rozdziału? :>

niedziela, 14 lipca 2013

już wkrótce!

hejcia :D 
Straasznie Was przepraszam, że nie dodałam rozdziału, ale przez prace nie nam czasu, rozdział przed chwilą zaczęłam pisać, więc powinien się pojawić na dniach, ale nie obiecuję, że jakoś szybko. Rozdział będzie dłuższy niż zwykle i będzie się dużo działo, będą jakieś sceny pomiędzy Megan a .. Tego Wam nie powiem :p
W ramach rekompensaty mogę Wam dać urywki z rozdziału, chcecie? Taki jakby to nazwać.. "zwiastun"? Nie wiem czy to dobre określenie.
 Chcecie? 

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 25

Najwyższa pora przywitać się z sąsiadami. Upiekłam ciasto i poszliśmy do domu obok. Byłam ciekawa czy nas polubią, jacy oni są.. Zapukaliśmy. drzwi otworzył nam Liam?
- Li? Co ty tutaj robisz? - spytał zdziwiony Malik.
- Mogę was o to samo zapytać, w dodatku razem? Ostatnio jak was widziałem skakaliście sobie do gardeł. Wejdźcie - ruszyliśmy za nim do salonu - pokłóciłem się z rodzicami i tymczasowo mieszkam z wujkiem, ale wyjechał gdzieś i mam przez miesiąc luz.
- A szkoła?
- Nie jest mi do szczęścia potrzebna, wuj załatwi mi pracę, tymczasowo pracuję w szkole muzycznej dla dzieci.
- Moje marzenie z dzieciństwa - zaśmiał się Zayn - zawsze chciałem uczyć dzieci śpiewać i tańczyć.
- To realizuj to! A co was tutaj sprowadza?
- Problemy ze światem - uśmiechnęłam się - tutaj możemy być razem szczęśliwi, nie potrzeba nam nic więcej - powiedziałam i przytuliłam Zayn'a.
- To najważniejsze.
- Co masz na myśli mówiąc, że uczysz dzieci?  - spytałam.
- W sumie to nie dzieci, a młodzież. Tutaj niedaleko jest szkoła, chciałem się do niej zapisać na profil muzyczny, ale powiedzieli że chwilowo nie ma nauczycieli i jak znajdą to się do mnie odezwą, na następny dzień powiedzieli, że chcą usłyszeć jak śpiewam, poszedłem i zaproponowali mi to. Myślałem, że nie zaakceptują mnie tam, bo kto by chciał mieć za nauczyciela kogoś w swoim wieku? Ale pogratulowali mi głosu i uczą się ode mnie.
- Nie szukają może kogoś jeszcze? - spytał Zayn.
- Szukają jeszcze jednego od głosu i nauczyciela tańca.
- To co Malik? Myślisz o tym samym co ja?
- Ja tancerzem a ty śpiewakiem? - zaśmiał się.
- Nie, na odwrót.  Można spróbować w sumie. 
- Tańczysz?
- Coś tam umiem.

*Louis*
- Dobra, nawet nie wiem od czego zacząć - powiedziałem.
- Nie poddawaj się, to dopiero początek, na starcie chyba się nie poddasz?
- Brakuje mi jej - mruknąłem.
- Mnie też, dziwnie jest bez niej i Zayn'a. Nic się nie dzieje, Liam też zniknął. Wyjedźmy tez gdzieś Louis.
- Może to faktycznie dobry pomysł? Tylko gdzie?
- Może  zadzwonimy do Liam'a, jak pojechał na jakieś wakacje to dojedziemy do niego...
- Dobrze kombinujesz Styles. Dzwoń do niego!

*

- Gotowy? - krzyknąłem. Tak, jedziemy do Liam'a. Okazało się, że jest nauczycielem śpiewu w jednym z liceum. Możemy u niego zatrzymać się przez miesiąc.
- Tak! Już schodzę!
Nie miałem pojęcia co ze szkołą, jednak w tym momencie mało mnie to obchodziło, jak wrócę to wtedy pomyślę co z Megan. Cholernie za nią tęsknie, ale nawet nie wiem czy ona chce utrzymać ten kontakt ze mną, gdyby chciała to by chociaż zadzwoniła.
- Znowu się tym zadręczasz? - spytał wchodząc do auta - znajdziemy ją, może ona też potrzebuje trochę czasu?
- Wystarczyło powiedzieć "Tomlinson, odpierdol się" przecież dałbym jej spokój.
- Może to nie o to chodzi?
- A o co? - zdziwiłem się.
- Nie wiem, może to wina Zayn'a...

*Megan*
Lubię spędzać czas na nic nie robieniu, ale ile można? Zayn gdzieś wyszedł z Liam'em, a ja zostałam sama. O co tu chodzi? Nagle znowu zaczną się przyjaźnić? Zbliżał się wieczór, ani Malik ani Payne nie odbierali moich telefonów. Wyszłam przed dom i usiadłam na schodach, wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłam. Przy Zayn'ie nie palę, nie lubie gdy ktoś pali w moim towarzystwie, wiem, dziwne to. Pod nasze domy podjechał znajomy mi samochód, ale to nie może być te o którym myślę.. Muszę się mylić! To nie może być to! Jak oni mnie znaleźli? Tęskniłam za nimi, ale oni nie mieli mnie znaleźć.. Louis i Harry.. Oni zawsze są tam gdzie ja.
- Lou? - spytałam gdy chłopak wysiadł z auta.
- Megan? - próbował mi się przyjrzeć, ale było dość ciemno i nic nie widział.
- Tak, to ja. Chodź do mnie - powiedziałam i wstałam. Podbiegłam do niego i z całej siły go przytuliłam - co wy tu robicie? - spytałam podchodząc do Harry'ego i go ściskając. 
- Możemy się spytać ciebie o to samo. czemu nawet nie zadzwoniłaś, nie wysłałaś głupiego sms'a?
- Przepraszam was, chciałam od tego wszystkiego odpocząć..
- Od nas też? 
- Nie , od was nie. Nie wyobrażam sobie życia bez was. 
- Aww jak miło - zaśmiał się Tommo - gdzie masz swojego ukochanego? - spytał Lou siadając na kanapie w salonie.
- Poszedł gdzieś z Liam'em. Dowiem się jak się tutaj znaleźliście? 
- Przyjechaliśmy do Liam'a, ale miał być w domu - powiedział Harold - może pójdziemy do jakiegoś klubu? Dawno gdzieś razem nie byliśmy..
- Ja jestem za! - powiedziałam - dobra, to wy się szykujcie i ja się szykuję - poszłam do sypialni i zaczęłam się szykować. 

_____________________________________________________
Przepraszam że tak długo musieliście czekać :c
Nie było łatwo napisać mi ten rozdział.
Oby z kolejnym poszło łatwiej. 
Zapraszam na mojego nowego bloga. 
One Direction w rockowej odsłonie z tatuażami, piercingiem, nietrzymający się jakichkolwiek zasad!
[klik]

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 24

Czemu to robiłam? Czemu zostawiałam brata, przyjaciół, wrogów? Czemu jestem taką pierdoloną egoistką?  Miłość.. Miłość potrafi z robić z człowiekiem różne dziwne rzeczy, co zrobiła ze mną? Spakowałam się i czekałam w swoim pokoju na Malik'a. Ktoś walnął kamieniem w moje okno, otworzyłam je.
- Hej piękna, gotowa na przygodę życia? - spytał Zayn.
- Tak, ale cicho, bo cię usłyszą - podałam mu walizki, zamknęłam okna i zeszłam na dół. W salonie siedzieli moi bracia, podeszłam do nich i się do nich przytuliłam.
- A tobie co?
- Kocham was, wychodzę, nie wiem kiedy wrócę - zaśmiałam się.
- Zakochani - powiedział Max - nigdy ich nie ogarnę - zaśmiał się - baw się dobrze.
- Będę - powiedziałam i wyszłam. Na dworze w aucie czekał już Zayn. Usiadłam obok niego.
- Oh piękna, gotowa na przygodę życia?
- Gdzie jedziemy? - spytałam zapinając pas.
- Niespodzianka, nie pożałujesz.
- A jak tam z Amandą?
- Wszystko skończone, teraz możemy żyć długo i szczęśliwie... - pochylił się nade mną i pocałował.

*

Podróż zajęła nam kilkanaście godzin, w końcu dojechaliśmy!
Nie mam pojęcia gdzie, ale było to małe, spokojnie i zarazem bogate osiedle na przedmieściach, mnie to pasowało, Zayn zatrzymał się przy jakimś bliźniaku, wyszliśmy z auta, on dał mi klucze, a sam zajął się wyjmowaniem walizek z bagażnika. Domek miał sypialnią z łazienką, pokój gościnny, kuchnie, łazienkę oraz salon. Skromny, ale własny i urządzony nowocześnie.
- Że niby śpimy razem?
- Tak kochanie, a co myślałaś? - podszedł i  pocałował mnie w czoło.
- Jedziemy na zakupy? Lodówka pewnie pusta...
- Masz jeszcze siłę? Ja padam, jutro z rana pojadę, a teraz zamówimy pizzę...

*Zayn*
Zgodziła się, naprawdę się zgodziła! Jestem najszczęśliwszy człowiekiem na świecie! Mam ukochaną osobę przy sobie! Szkoda tylko, że takim kosztem, musiałem z nią wyjechać, nie chciałem aby ktoś nam przeszkadzał.
- Kochanie, pizza przyjechała, otworzysz? - spytałem
- Jasne!
Szybko przebrałem się w jakieś dresy i luźną bluzę z kapturem, gdy nagle usłyszałem krzyk na dole, szybko zbiegłem i co zobaczyłem? Megan stała i przytulała jakiegoś gościa, odchrząknąłem.
- Zayn, wiesz kto to jest?
- Chłopak od pizzy? - zaśmiałem się - oj Megan, zapłać panu i chodź do salonu.
- Ale Zayn, to jest Justin Bieber.
- Albo chłopak od pizzy przebrany za Bieber'a chcący więcej zarobić.
- Stary, to ja. Jestem w szoku, że twoja dziewczyna mnie poznała.
- Czemu sprzedajesz pizzę? Wywalili cię z branży muzycznej? - zaśmiałem się.
- Nie, czasami lubię tak normalnie popracować, mam dość tych fanek, ciągle wrzeszczą i piszczą na mój widok.
- Jesteś mężczyzną czy babą? Komu by to przeszkadzało?
- Uwierz mi, każdemu przeszkadza. Ale co ty możesz o tym wiedzieć?
- Dobra, weź wypierdalaj z mojego domu zanim coś komuś się stanie.
- Zayn, uważaj na to co mówisz - powiedziała Megan.
- Trzymaj mój numer, jakbyś chciała się spotkać albo pogadać to dzwoń - powiedział ten cały Justin, podał jej jakąś wizytówkę i wyszedł.
- Co to miało być? - podeszła do mnie Meggie.
- No nie wiem... Zazdrość? Na mój widok nigdy tak nie krzyczałaś i się nie tuliłaś do mnie, swoją drogą kochanie, nie wiedziałem że lubisz tego pedała, myślałem, że masz lepszy gust.
- Zazdrość.. Słodki jesteś - powiedziała i mnie przytuliła - ale tego pedała ci nie wybaczę - zaśmiała się.
Siedząc w salonie zjedliśmy pizzę.
- Planujesz zadzwonić chociaż do swoich przyjaciół?
- Oh Meggie, gdyby to było takie łatwe, zostałem praktycznie sam. Ten dom kupił mi kiedyś mój ojciec, powiedział, że gdy będę na tyle dorosły żeby się wyprowadzić stamtąd, zamieszkać sam i zacząć nowe życie, to ten dom będzie stał i czekał na mnie. Wiem, że jest ci ciężko, bo zostawiłaś tam przyjaciół i braci, ale..
- Nie kończ, proszę - przerwała mi - to dopiero pierwszy dzień, poczekamy zobaczymy..
- Oczywiście kochanie.

*  Tydzień później*

Co się działo przez ten tydzień? W sumie to nic ciekawego. Meggie nie pokazuje tego, że tęskni za braćmi, ale ja to wiem, tęskni również za Haroldem i Louisem.. Louis ostatnio dziwnie się zachowywał w stosunku do niej, zauroczenie? Może się zakochał w niej? Nie mam pojęcia, ale to było dziwne.

*Louis*
Od tygodnia nie mam kontaktu z Megan, nikt nie wie co się z nią dzieje, nikt nie wie gdzie jest, martwię się. Podobno wyjechała z Zayn'em, ale to też nie jest pewne, nawet nie odbiera moich telefonów, ja tylko chciałbym znów usłyszeć jej głos, tęsknota jest straszna. Straszne jest również to, kiedy twój przyjaciel się do ciebie nie odzywa, przez taki długi okres czasu.
- Co jest Lou? - spytał Harry siadając u mnie na łóżku, od tygodnia mieszkamy razem, przeprowadził się do mnie, bo wywaliła go mama z domu, ale to inna historia.
- Czemu nawet nie napisze, że jest bezpieczna, co u niej, czemu?
- Jeżeli jest z Zayn'em to nie napiszę, wątpię że ją jeszcze kiedyś spotkamy, Malik na nią wpłynie tak, że jej  nie poznamy, wiesz jaki on potrafi być, on zmienia ludzi, a Megan mu ulegnie.
- Musimy coś z tym zrobić, musimy ją znaleźć.
- Jak ty chcesz ją znaleźć? Nawet nie wiesz gdzie ona jest, nawet nie podejrzewasz gdzie może być!
- Co to dla nas Harreh?
- Zależy ci na niej?
- Przecież jest naszą przyjaciółką, ratujmy ją z opresji!
- Człowieku, jakiej opresji, a jak jest jej tam dobrze z nim, nie myśl tylko o sobie, pomyśl także o niej.
- Ale...

____________________________________________________
Tak bardzo Was kocham i tak bardzo Wam dziękuję za wszystko ♥