czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 27

Czy płakałam? 
Nie
Czy byłam smutna?
Nie
Czy byłam wkurwiona?
Nie
Czy byłam zawiedziona?
Tak


Nie poszłam do domu, bo to nie mój dom. Może Malik chciał tam przyprowadzić tamtą dziewczynę z samochodu? Gdyby mu chociaż trochę zależało poszedłby za mną, zatrzymałby mnie jakoś, cokolwiek! Ale nie, Zayn ma dumę i nie zrobi nic wbrew sobie. Mało ostatnio daje z siebie dla innych, robi wszystko żeby było tak jako on chce. Zrobiłam kółko w okół domów dookoła i stwierdziłam, że nie znam tej dzielnicy i nie ma gdzie iść, więc udałam się do Liam'a. Na moje (nie)szczęście był tam tylko Louis, bez pytania wpuścił mnie do środka, od razu poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki piwo. Wróciłam do salonu i zajęłam miejsce na przeciwko Tomlinson'a, nadal nic nie mówił, przypatrywał mi się.
- Co chcesz wiedzieć? - spytałam od niechcenia.
- To co powinienem - odparł spokojnie.
- Zayn mnie zawiódł - zrozumiał, że Malik mnie mocno zranił, nie cierpię zawodzić się na ludziach. Louis wstał podszedł do mnie, podniósł mnie, posadził mnie sobie na kolanach i przytulił, tyle mi wystarczyło. Poczułam się kochana i bezpieczna. Starałam się nie myśleć o tym, że on coś do mnie czuje i pewnie jest mu to na rękę, że przeżywam kryzys w związku, starałam się skupić tylko i wyłącznie na swoich problemach.
- Zawieziesz mnie do Max'a?
- Tak, chodź - wstał i postawił mnie na podłogę - chcesz wziąć jakieś rzeczy z domu?
- Nie, chyba coś zostawiłam u siebie. Najwyżej Max po to przyjedzie.
Ulica była pusta, co mnie uszczęśliwiło. W szybkim tempie przedostaliśmy się do samochodu. Przez drogę nic nie mówiliśmy, Louis chyba wyczuł, ze nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Przed domem mu podziękowałam i poprosiłam, aby nic nikomu nie mówił, on jednak uparł się, że wejdzie ze mną do domu. Zapukaliśmy. Otworzył nam Josh, bez słowa mnie przytulił, weszliśmy do salonu gdzie był Max.
- Przepraszam, że was zawiodłam, ja tylko... - głos mi się załamał - przepraszam - powiedziałam i uciekłam na górę.

*Louis*
- Ty z nią uciekłeś? Przecież tyle razy byłeś u nas się spytać gdzie ona jest, czy się znalazła! Jak mogłeś? - wydarł się Max.
- To nie ja, lecz Zayn. Ja ją tylko przywiozłem. Nie wiem o co im poszło, ale nie widziałem jej w takim stanie, powiedziała jedynie, że zawiodła się na nim. O nic więcej nie pytałem, nie chciałem wyjść na natarczywego.
- Okej, dziękuję że ją przywiozłeś, mam nadzieję, że Malik nie dowie się, że ona jest już w domu i nie przyjedzie tutaj, nie wiem co mu zrobię jak się pokaże.
- Nie rób mu nic, mam nadzieję, że zrozumie w końcu co robi źle i czym rani ludzi i da jej spokój, już wystarczająco ją skrzywdził. Dobra będę się zbierał, bo Harry czeka - zaśmiałem się - jakby coś się działo, zadzwoń- pożegnałem się i wyszedłem. Gdy wsiadałem do samochodu podbiegł do mnie Josh i mnie zatrzymał.
- Zależy ci na niej prawda? - nic nie odpowiedziałem, udawałem, że nie wiem o czym mówi - opiekuj się nią, ona potrzebuje kogoś takiego jak ty - powiedział i wrócił do środka. Zanim wsiadłem do auta spojrzałem w górę, gdzie znajdowało się okna od pokoju Megan, stała przy nim, ale gdy mnie zobaczyła wróciła do środka. Uśmiechnąłem się i wróciłem do auta.

*

- Gdzie byłeś? - spytał Harry gdy tylko wszedłem do domu Liam'a.
- Musiałem coś załatwić, pogadamy później - powiedziałem, bo w salonie siedział Malik.
- Megan? - szepnął.
- Później - usiadłem na kanapie obok Zayn'a - gdzie masz Meggie?
- Gdybym wiedział.. Pokłóciliśmy się, a wszystko przez tę zdzirę Amandę.
Posiedziałem jeszcze chwilę z nimi, a następnie poszedłem do mojego tymczasowego pokoju, który dzielę z  Haroldem. Harry leżał na łóżku, więc położyłem się obok niego. Rozmawialiśmy dość długo, opowiedziałem mu cały dzisiejszy dzień ze szczegółami, słuchał mnie uważnie. Wiedziałem, że mogę mu zaufać, że mi pomoże.. Mieliśmy tutaj przyjechać i odpocząć, a jest jeszcze więcej problemów.  Harold dał mi radę, abym po prostu z nią był, przebywał, rozmawiał.. On wie, że mi na niej zależy i życzy mi szczęścia, ale dopóki ona ciągle myśli o Malik'u nie mam szans, muszę po prostu być z nią i niczego nie wymagać oprócz przyjaźni. Gdyby to chociaż takie łatwe było..

*Niall*
Jestem sam. Sophie odeszła dla jakiegoś sportowca, pozostali wyjechali... Zaprzyjaźniłem się z Josh'em, wiem to dziwne, ale nam to odpowiada.. Jak co dzień po szkole szliśmy do niego, zdziwiłem się kiedy zobaczyłem buty Megan, dziwne, że wiem które to jej buty.. Gdy spytałem go o to, powiedział, że wróciła wczoraj, ale jeszcze nikt z nią nie rozmawiał, a Max jest w szkole, więc jak chcę to mogę do niej iść. Nie wiedziałem co zrobić, wahałem się, ale uległem pokusie i poszedłem do niej. Przed wejściem zapukałem. Usłyszałem ciche "proszę" więc wszedłem.
- Niall, ty tutaj? Skąd wiedziałeś?
- Nie wiedziałem, przyszedłem do Josh'a.
- Okej, rozumiem. Co u ciebie i Sophie? - blado się uśmiechnęła.
- Nie jesteśmy już razem, odeszła do Phil'a, tego koszykarza, a co u ciebie i Zayn'a?
- Wrócił do Amandy.
- Oh, przykro mi..
- Nie potrzebnie.
- Trzymasz się?
- Nie, ale muszę być silna. Nie mogę pozwolić sobie na jakiekolwiek emocja, na jakąkolwiek słabość.
- Oj Megan - podszedłem bliżej niej - nie musisz być silna. To że płaczesz, nie oznacza, że jesteś słaba, tylko to że masz uczucia.. Jak będziesz czegoś potrzebowała to jestem w pokoju Josh'a, jak coś to dzwoń o każdej porze dnia i nocy, zawsze ci pomogę - odwróciłem się i zacząłem kierować się w stronę drzwi.
- Niall.. - zatrzymałem się i spojrzałem na nią przez ramię - mogę się do ciebie przytulić? - spytała słabym głosem. Nie odpowiedziałem, po prostu do niej podszedłem i ją przytuliłem.
- Tęsknię za tobą, przyjacielu - wyszeptała.
- Ja też, ale naprawimy to.. - również wyszeptałem.


_______________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno z rozdziałem, postaram dodawać częściej, ale oczywiście niczego nie obiecuję...
Podoba się wam taki rozwój spraw, czy może spodziewałyście się czegoś innego?

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 26

Impreza z tymi dwoma wariatami nigdy nie kończyła się normalnie, nie mogłaby się skończyć normalnie. Tak było i tym razem, ubrałam czarne rurki oraz stanik z ćwiekami, na nogi założyłam wysokie szpilki. W drodze do klubu już zaczęliśmy pić, weszliśmy tam nieźle wstawieni. Od razu ruszyliśmy na parkiet, Harry się odłączył, a ja tańczyłam z Louis'em. Przed chwilą nie ogarniał, a teraz tańczy ze mną zalotnie się do mnie uśmiechając z poważną miną, a może po prostu za mną stoi jakaś dziewczyna, która wpadła w oko Louis'owi? O co chodzi? To jest jego uśmiech numer 7, mówiący "hej dziewczyno! Podobasz mi się!"
- Tomlinson, czy za mną jest jakaś dziewczyna która ci się podoba? - zaśmiałam się.
- Ta dziewczyna stoi przede mną - powiedział - o kurwa. Nic nie słyszałaś - krzyknął zestresowany i gdzieś poszedł. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. O kurwa! Podobam mu się? Od razu ruszyłam za nim. Dorwałam go przed klubem, wsiadał do taksówki, sama się do niej wpakowałam.
- Do najbliższego parku - poleciłam taksówkarzowi. Louis milczał, to może nawet lepiej. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z taksówki i poszliśmy pod wielki dąb w tej drugiej części parku, była pustsza i ciemniejsza.
- Po co chciałaś tu przyjechać? - Pan Louis stanął przede mną.
- Jak to po co? Co to miało być w klubie?
- Pomyliłem się i od razu musisz robić z tego wielkie halo.
- Nie Louis.. to spojrzenie na mnie.. To nie było zwykłe spojrzenie.. - powiedziałam przysuwając się bliżej do niego.
- Nie podrywaj mnie, nie flirtuj ze mną, nie patrz na mnie! - wrzasnął.
- O co ci człowieku chodzi?
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Ty się mnie jeszcze pytasz o co mi chodzi?
- Tak.
 - Już ja ci powiem o co mi chodzi! - wrzasnął.
- Słucham.
- Liczy się tylko Zayn, tylko on! Nawet nie wykonałaś żadnego pieprzonego telefonu informując mnie ani któregoś z twoich braci, że jesteś całą i zdrowa, pomyślałaś chociaż przez chwilę jak my się czuliśmy, pomyślałaś chociaż przez chwilę o nas? O mnie? - ciągle krzyczał - martwiłem się, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Bo jesteśmy..
- Muszę to zrobić. Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. Całował inaczej niż Malik, bardziej zachłannie jakby to miała być ostatnia rzecz jaką właśnie robi na świecie.
Oderwałam się od niego.
- Louis, to bardzo zły pomysł, przecież jestem z Zayn'em..
- Nie patrz na niego, patrz na swoje szczęście. 
- Myślisz, że będę szczęśliwa z myślą, że ranię bliską mi osobę?
- Myślę, że będziesz szczęśliwa z myślą, że uszczęśliwiasz Zayn'a, a nie siebie? Myślisz, że ja jestem szczęśliwy nieszczęśliwe zakochany?
- Jeżeli to już trochę trwa, to czemu nic z tym nie zrobiłeś? Zresztą nieważne, jedźmy do domu.
- Ja zostanę - powiedział smutny.
- Chodź Tomlinson - pociągnęłam go za rękę.
- A pocałujesz mnie? - zaśmiał się.
- Nie. Chodź.
- Mały całus.
- Nie.
- Malutki.
- Nie.
- W policzek chociaż - błagał.
- Nie, chodź już.
Podszedł do mnie i podniósł tak jak w filmach niesie się pannę młodą. Zaniósł mnie do domu, bo park znajdował się tuż obok. W domu nikogo nie było, gdzie jest Malik?
- Mogę tutaj spać, bo chyba Liam'a też nie ma?
- Pewnie.

*

Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, zeszłam na dół a w kuchni siedział Louis, Harry oraz Liam. Chciałam z nimi porozmawiać, ale najpierw wolałam się ogarnąć.Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam.
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.
- Zayn, gdzie ty wczoraj byłeś? - spytałam.
- To nie czas na rozmowy - z pocałunkami jechał coraz niżej - nie możemy być głośno, bo nas usłyszą..
- To jest nasz dom i możemy robić to co chcemy! - krzyknęłam.
- Nie możemy - zaśmiał się.
- Ty jesteś pijany! - dopiero teraz to zauważyłam, odsunęłam go od siebie - przyjdź jak wytrzeźwiejesz - powiedziałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.

*Zayn*
- O co ci chodzi? - krzyknąłem za nią - nie jestem pijany!
Wkurzony zszedłem na dół, gdzie siedzieli pozostali.
- Stwierdziła, że jestem pijany - zaśmiałem się - nie wiem o co jej chodziło.
- Oj Maik, zawsze wszystko zepsujesz - powiedział Harry.
- A  dzwoniłeś już do Amandy jak ci wczoraj mówiłem? - spytał Liam.
- Po co do Amandy? - zdziwił się Louis - Przecież temat skończony..
- Niezupełnie, muszę do niej zadzwonić.
Od razu wziąłem telefon i wyszedłem na zewnątrz, wybrałem numer swojej byłej.
- Hej przystojny - odezwała się Amanda.
- Hej, słuchaj słyszałem, że opowiadasz o nas różne dziwnie, niestworzone rzeczy.
- Niestworzone rzeczy? Skarbie, przecież jesteśmy razem, nie rozstaliśmy się..
- Jak nie? Nie ma już nas, z nami koniec!
- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła.
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.
- Ale Zayn...
- Żegnaj Amando.

Pod wieczór chciałem jechać do jakiegoś sklepu kupić czekoladki i kwiaty dla Megan, niestety nic nie poszło tak jak chciałem, w aucie była Amanda. Wkurwiłem się, skąd ona wiedziała gdzie jestem i jak weszła do auta?  Musiałem szybko ją spławić, bo w każdej chwili mogła wrócić moja ukochana. Szybko udałem się do auta.
- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Z nami wszystko skończone! - wrzasnąłem. 
- Ale kochanie - przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała, od razu się od niej oderwałem.
- Co ty sobie myślisz? Przestań wpieprzać się w moje życie! - zaczęła ściągać bluzkę - co ty robisz?
- Ostatnio mówiłeś, że zawsze chciałeś to zrobić w samochodzie.
- Ale nie z tobą! - odwróciłem wzrok i zobaczyłem ją, stała przed autem, szybko wysiadłem. Gdy mnie zobaczyła od razu ruszyła w przeciwną stronę. 
- Megan, czekaj! 
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie. Najwidoczniej jej nie rozpoznała.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego? 
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.

*Megan*
- Ale Megan! - krzyknął za mną.
- Co z nią robiłeś? 
-  Zobaczyłem, że siedzi w moim aucie, więc chciałem ją wygonić, a ona mnie pocałowała. Ona mnie, więc o co ci chodzi? 
- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając. 
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim? 
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...
- Z Harry'm? To był Harry, mam rację? - szłam dalej przed siebie - chociaż powiedz kogo uważasz za lepszego ode mnie.
- Pierdol się Malik. 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Przedsmak rozdziału

- Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. 

*

Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam. 
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.


*
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego? 
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.

*

- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła. 
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.

*

- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając. 
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim? 
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...

_______________________________________________________
Jak Wam się podoba przedsmak rozdziału? :>

niedziela, 14 lipca 2013

już wkrótce!

hejcia :D 
Straasznie Was przepraszam, że nie dodałam rozdziału, ale przez prace nie nam czasu, rozdział przed chwilą zaczęłam pisać, więc powinien się pojawić na dniach, ale nie obiecuję, że jakoś szybko. Rozdział będzie dłuższy niż zwykle i będzie się dużo działo, będą jakieś sceny pomiędzy Megan a .. Tego Wam nie powiem :p
W ramach rekompensaty mogę Wam dać urywki z rozdziału, chcecie? Taki jakby to nazwać.. "zwiastun"? Nie wiem czy to dobre określenie.
 Chcecie? 

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 25

Najwyższa pora przywitać się z sąsiadami. Upiekłam ciasto i poszliśmy do domu obok. Byłam ciekawa czy nas polubią, jacy oni są.. Zapukaliśmy. drzwi otworzył nam Liam?
- Li? Co ty tutaj robisz? - spytał zdziwiony Malik.
- Mogę was o to samo zapytać, w dodatku razem? Ostatnio jak was widziałem skakaliście sobie do gardeł. Wejdźcie - ruszyliśmy za nim do salonu - pokłóciłem się z rodzicami i tymczasowo mieszkam z wujkiem, ale wyjechał gdzieś i mam przez miesiąc luz.
- A szkoła?
- Nie jest mi do szczęścia potrzebna, wuj załatwi mi pracę, tymczasowo pracuję w szkole muzycznej dla dzieci.
- Moje marzenie z dzieciństwa - zaśmiał się Zayn - zawsze chciałem uczyć dzieci śpiewać i tańczyć.
- To realizuj to! A co was tutaj sprowadza?
- Problemy ze światem - uśmiechnęłam się - tutaj możemy być razem szczęśliwi, nie potrzeba nam nic więcej - powiedziałam i przytuliłam Zayn'a.
- To najważniejsze.
- Co masz na myśli mówiąc, że uczysz dzieci?  - spytałam.
- W sumie to nie dzieci, a młodzież. Tutaj niedaleko jest szkoła, chciałem się do niej zapisać na profil muzyczny, ale powiedzieli że chwilowo nie ma nauczycieli i jak znajdą to się do mnie odezwą, na następny dzień powiedzieli, że chcą usłyszeć jak śpiewam, poszedłem i zaproponowali mi to. Myślałem, że nie zaakceptują mnie tam, bo kto by chciał mieć za nauczyciela kogoś w swoim wieku? Ale pogratulowali mi głosu i uczą się ode mnie.
- Nie szukają może kogoś jeszcze? - spytał Zayn.
- Szukają jeszcze jednego od głosu i nauczyciela tańca.
- To co Malik? Myślisz o tym samym co ja?
- Ja tancerzem a ty śpiewakiem? - zaśmiał się.
- Nie, na odwrót.  Można spróbować w sumie. 
- Tańczysz?
- Coś tam umiem.

*Louis*
- Dobra, nawet nie wiem od czego zacząć - powiedziałem.
- Nie poddawaj się, to dopiero początek, na starcie chyba się nie poddasz?
- Brakuje mi jej - mruknąłem.
- Mnie też, dziwnie jest bez niej i Zayn'a. Nic się nie dzieje, Liam też zniknął. Wyjedźmy tez gdzieś Louis.
- Może to faktycznie dobry pomysł? Tylko gdzie?
- Może  zadzwonimy do Liam'a, jak pojechał na jakieś wakacje to dojedziemy do niego...
- Dobrze kombinujesz Styles. Dzwoń do niego!

*

- Gotowy? - krzyknąłem. Tak, jedziemy do Liam'a. Okazało się, że jest nauczycielem śpiewu w jednym z liceum. Możemy u niego zatrzymać się przez miesiąc.
- Tak! Już schodzę!
Nie miałem pojęcia co ze szkołą, jednak w tym momencie mało mnie to obchodziło, jak wrócę to wtedy pomyślę co z Megan. Cholernie za nią tęsknie, ale nawet nie wiem czy ona chce utrzymać ten kontakt ze mną, gdyby chciała to by chociaż zadzwoniła.
- Znowu się tym zadręczasz? - spytał wchodząc do auta - znajdziemy ją, może ona też potrzebuje trochę czasu?
- Wystarczyło powiedzieć "Tomlinson, odpierdol się" przecież dałbym jej spokój.
- Może to nie o to chodzi?
- A o co? - zdziwiłem się.
- Nie wiem, może to wina Zayn'a...

*Megan*
Lubię spędzać czas na nic nie robieniu, ale ile można? Zayn gdzieś wyszedł z Liam'em, a ja zostałam sama. O co tu chodzi? Nagle znowu zaczną się przyjaźnić? Zbliżał się wieczór, ani Malik ani Payne nie odbierali moich telefonów. Wyszłam przed dom i usiadłam na schodach, wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłam. Przy Zayn'ie nie palę, nie lubie gdy ktoś pali w moim towarzystwie, wiem, dziwne to. Pod nasze domy podjechał znajomy mi samochód, ale to nie może być te o którym myślę.. Muszę się mylić! To nie może być to! Jak oni mnie znaleźli? Tęskniłam za nimi, ale oni nie mieli mnie znaleźć.. Louis i Harry.. Oni zawsze są tam gdzie ja.
- Lou? - spytałam gdy chłopak wysiadł z auta.
- Megan? - próbował mi się przyjrzeć, ale było dość ciemno i nic nie widział.
- Tak, to ja. Chodź do mnie - powiedziałam i wstałam. Podbiegłam do niego i z całej siły go przytuliłam - co wy tu robicie? - spytałam podchodząc do Harry'ego i go ściskając. 
- Możemy się spytać ciebie o to samo. czemu nawet nie zadzwoniłaś, nie wysłałaś głupiego sms'a?
- Przepraszam was, chciałam od tego wszystkiego odpocząć..
- Od nas też? 
- Nie , od was nie. Nie wyobrażam sobie życia bez was. 
- Aww jak miło - zaśmiał się Tommo - gdzie masz swojego ukochanego? - spytał Lou siadając na kanapie w salonie.
- Poszedł gdzieś z Liam'em. Dowiem się jak się tutaj znaleźliście? 
- Przyjechaliśmy do Liam'a, ale miał być w domu - powiedział Harold - może pójdziemy do jakiegoś klubu? Dawno gdzieś razem nie byliśmy..
- Ja jestem za! - powiedziałam - dobra, to wy się szykujcie i ja się szykuję - poszłam do sypialni i zaczęłam się szykować. 

_____________________________________________________
Przepraszam że tak długo musieliście czekać :c
Nie było łatwo napisać mi ten rozdział.
Oby z kolejnym poszło łatwiej. 
Zapraszam na mojego nowego bloga. 
One Direction w rockowej odsłonie z tatuażami, piercingiem, nietrzymający się jakichkolwiek zasad!
[klik]

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 24

Czemu to robiłam? Czemu zostawiałam brata, przyjaciół, wrogów? Czemu jestem taką pierdoloną egoistką?  Miłość.. Miłość potrafi z robić z człowiekiem różne dziwne rzeczy, co zrobiła ze mną? Spakowałam się i czekałam w swoim pokoju na Malik'a. Ktoś walnął kamieniem w moje okno, otworzyłam je.
- Hej piękna, gotowa na przygodę życia? - spytał Zayn.
- Tak, ale cicho, bo cię usłyszą - podałam mu walizki, zamknęłam okna i zeszłam na dół. W salonie siedzieli moi bracia, podeszłam do nich i się do nich przytuliłam.
- A tobie co?
- Kocham was, wychodzę, nie wiem kiedy wrócę - zaśmiałam się.
- Zakochani - powiedział Max - nigdy ich nie ogarnę - zaśmiał się - baw się dobrze.
- Będę - powiedziałam i wyszłam. Na dworze w aucie czekał już Zayn. Usiadłam obok niego.
- Oh piękna, gotowa na przygodę życia?
- Gdzie jedziemy? - spytałam zapinając pas.
- Niespodzianka, nie pożałujesz.
- A jak tam z Amandą?
- Wszystko skończone, teraz możemy żyć długo i szczęśliwie... - pochylił się nade mną i pocałował.

*

Podróż zajęła nam kilkanaście godzin, w końcu dojechaliśmy!
Nie mam pojęcia gdzie, ale było to małe, spokojnie i zarazem bogate osiedle na przedmieściach, mnie to pasowało, Zayn zatrzymał się przy jakimś bliźniaku, wyszliśmy z auta, on dał mi klucze, a sam zajął się wyjmowaniem walizek z bagażnika. Domek miał sypialnią z łazienką, pokój gościnny, kuchnie, łazienkę oraz salon. Skromny, ale własny i urządzony nowocześnie.
- Że niby śpimy razem?
- Tak kochanie, a co myślałaś? - podszedł i  pocałował mnie w czoło.
- Jedziemy na zakupy? Lodówka pewnie pusta...
- Masz jeszcze siłę? Ja padam, jutro z rana pojadę, a teraz zamówimy pizzę...

*Zayn*
Zgodziła się, naprawdę się zgodziła! Jestem najszczęśliwszy człowiekiem na świecie! Mam ukochaną osobę przy sobie! Szkoda tylko, że takim kosztem, musiałem z nią wyjechać, nie chciałem aby ktoś nam przeszkadzał.
- Kochanie, pizza przyjechała, otworzysz? - spytałem
- Jasne!
Szybko przebrałem się w jakieś dresy i luźną bluzę z kapturem, gdy nagle usłyszałem krzyk na dole, szybko zbiegłem i co zobaczyłem? Megan stała i przytulała jakiegoś gościa, odchrząknąłem.
- Zayn, wiesz kto to jest?
- Chłopak od pizzy? - zaśmiałem się - oj Megan, zapłać panu i chodź do salonu.
- Ale Zayn, to jest Justin Bieber.
- Albo chłopak od pizzy przebrany za Bieber'a chcący więcej zarobić.
- Stary, to ja. Jestem w szoku, że twoja dziewczyna mnie poznała.
- Czemu sprzedajesz pizzę? Wywalili cię z branży muzycznej? - zaśmiałem się.
- Nie, czasami lubię tak normalnie popracować, mam dość tych fanek, ciągle wrzeszczą i piszczą na mój widok.
- Jesteś mężczyzną czy babą? Komu by to przeszkadzało?
- Uwierz mi, każdemu przeszkadza. Ale co ty możesz o tym wiedzieć?
- Dobra, weź wypierdalaj z mojego domu zanim coś komuś się stanie.
- Zayn, uważaj na to co mówisz - powiedziała Megan.
- Trzymaj mój numer, jakbyś chciała się spotkać albo pogadać to dzwoń - powiedział ten cały Justin, podał jej jakąś wizytówkę i wyszedł.
- Co to miało być? - podeszła do mnie Meggie.
- No nie wiem... Zazdrość? Na mój widok nigdy tak nie krzyczałaś i się nie tuliłaś do mnie, swoją drogą kochanie, nie wiedziałem że lubisz tego pedała, myślałem, że masz lepszy gust.
- Zazdrość.. Słodki jesteś - powiedziała i mnie przytuliła - ale tego pedała ci nie wybaczę - zaśmiała się.
Siedząc w salonie zjedliśmy pizzę.
- Planujesz zadzwonić chociaż do swoich przyjaciół?
- Oh Meggie, gdyby to było takie łatwe, zostałem praktycznie sam. Ten dom kupił mi kiedyś mój ojciec, powiedział, że gdy będę na tyle dorosły żeby się wyprowadzić stamtąd, zamieszkać sam i zacząć nowe życie, to ten dom będzie stał i czekał na mnie. Wiem, że jest ci ciężko, bo zostawiłaś tam przyjaciół i braci, ale..
- Nie kończ, proszę - przerwała mi - to dopiero pierwszy dzień, poczekamy zobaczymy..
- Oczywiście kochanie.

*  Tydzień później*

Co się działo przez ten tydzień? W sumie to nic ciekawego. Meggie nie pokazuje tego, że tęskni za braćmi, ale ja to wiem, tęskni również za Haroldem i Louisem.. Louis ostatnio dziwnie się zachowywał w stosunku do niej, zauroczenie? Może się zakochał w niej? Nie mam pojęcia, ale to było dziwne.

*Louis*
Od tygodnia nie mam kontaktu z Megan, nikt nie wie co się z nią dzieje, nikt nie wie gdzie jest, martwię się. Podobno wyjechała z Zayn'em, ale to też nie jest pewne, nawet nie odbiera moich telefonów, ja tylko chciałbym znów usłyszeć jej głos, tęsknota jest straszna. Straszne jest również to, kiedy twój przyjaciel się do ciebie nie odzywa, przez taki długi okres czasu.
- Co jest Lou? - spytał Harry siadając u mnie na łóżku, od tygodnia mieszkamy razem, przeprowadził się do mnie, bo wywaliła go mama z domu, ale to inna historia.
- Czemu nawet nie napisze, że jest bezpieczna, co u niej, czemu?
- Jeżeli jest z Zayn'em to nie napiszę, wątpię że ją jeszcze kiedyś spotkamy, Malik na nią wpłynie tak, że jej  nie poznamy, wiesz jaki on potrafi być, on zmienia ludzi, a Megan mu ulegnie.
- Musimy coś z tym zrobić, musimy ją znaleźć.
- Jak ty chcesz ją znaleźć? Nawet nie wiesz gdzie ona jest, nawet nie podejrzewasz gdzie może być!
- Co to dla nas Harreh?
- Zależy ci na niej?
- Przecież jest naszą przyjaciółką, ratujmy ją z opresji!
- Człowieku, jakiej opresji, a jak jest jej tam dobrze z nim, nie myśl tylko o sobie, pomyśl także o niej.
- Ale...

____________________________________________________
Tak bardzo Was kocham i tak bardzo Wam dziękuję za wszystko ♥

sobota, 29 czerwca 2013

(:

Hej wszystkim! 
Chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Prawie każdy napisał, abym nie kończyła tego bloga. 
Gdy czytałam wasze komentarze w stylu "to najlepszy blog jaki czytam" albo "kocham twoje opowiadanie" oraz "nie przestawaj pisać" było mi strasznie miło, bo komu by nie było? 
Było również kilka pytań czy przestaję pisać.. 
Ten blog jak pewnie wiecie, nie jest moim pierwszy blogiem, mam 3 blogi. 
Ale tutaj najwięcej z Was się udziela, także nie mogę Wam tego zrobić. 
Sama dziwnie bym się czuła bez historii o Megan.
Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. 
Jeszcze raz dziękuję za wszystko.

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 23

Myślałem, że jeżeli wstawię się za nią w bójce to zyskam w jej oczach, strasznie mi na tym zależało. Ale nie tylko ten był powód, że go zaatakowałem, nie pozwolę aby ktokolwiek obrażał Megan. Mocno dostałem od Tom'a, bić to on zawsze się umiał.
- Stary, dobrze się czujesz? - spytał Louis gdy wyszliśmy na zewnątrz.
- Boli mnie trochę głowa...
- Nie o tym mówię debilu!
- Miałem tak siedzieć i słuchać jak jej obraża!? Dziwie się, że ty nie zareagowałeś!
- Miałem go pobić?
- Na przykład! Nikt nie będzie obrażał Megan.
- Bo co? - odwróciłem się i zobaczyłem Megan - sam to zrobisz lepiej prawda? Sam mnie upokarzasz przed całą szkołą! - spojrzałem na nią zdezorientowany - cała szkoła mówi o kim? O nas! Powiem raz i więcej powtarzać nie będę, odpierdol się Malik, zajmij się Amandą - powiedziała i odeszła.
- Co tak stoisz? Leć za nią - jak powiedział Louis, tak zrobiłem. Od razu ruszyłem za nią, dogoniłem ją w szkole, zależy mi na niej, ale nie wiem co zrobić, aby przekonała się do mnie, abym zdobył jej zaufanie.
- Megan - powiedziałem i złapałem ją za nadgarstek.
- Czego kurwa chcesz? Mało zniszczyłeś mi życie? Mało mnie ośmieszyłeś?
- Co w ciebie wstąpiło? Wcześniej byłaś inna!
- Zrozumiałam kilka rzeczy, Dziękuję, że mnie obroniłeś, ale to nie było konieczne, poradziłabym sobie sama.
- Przestań zachowywać się jak nie wiadomo kto! Dorośnij Megan!
- I może teraz będziesz mi jeszcze mówił co mam robić? Jak coś ci się nie podoba to ze mną nie rozmawiaj!
- Wal się Megan! Chciałem dobrze, nie dość, że pomogłem, to jeszcze masz pretensje do mnie?
- Pomóc!? Przemocą? Spierdalaj - krzyknęła, przybliżyła się do mnie i wsunęła mi malutką karteczkę do kieszeni, odwróciła się  i wyszła ze szkoły, wyjąłem karteczkę i zobaczyłam co napisała "Przepraszam za to, musiałam... Czekam w samochodzie"
- I bardzo dobrze jej - odwróciłem się i zobaczyłem Amandę.
- Miła jak zawsze - pocałowałem ją w policzek.
- Spotkamy się wieczorem?
- Zadzwonię - powiedziałem i wyszedłem ze szkoły.

*Megan*
Max nie toleruję Zayn'a po tym co mi zrobił, nie mógł się dowiedzieć, że Malik mi się podoba..
Udałam się do samochodu Zayn'a, miał przyciemniane szyby. Usiadłam na tylnym siedzeniu.
- No cześć - wsiadł do auta, chwycił mnie w pasie i posadził sobie na kolanach od razu atakując moje usta.
- Nie myślałaś o zostaniu aktorką? Serio, uwierzyłem ci - zaśmiał się, kiedy się od siebie oderwaliśmy. 
- Nie, zostanę modelka albo tancerką.
- Bardzo ambitnie.
- A ty?
- Będę miał boysband, będziemy mieli fanki na całym świecie, wszyscy będą nas znali, ale dla mnie będziesz i tak liczyła się tylko ty...
- Jakbym Niall'a słyszała.
- Kiedyś chcieliśmy w piątkę zacząć śpiewać, ale coś nie wyszło, mieliśmy mało czasu na próby i jakoś nie żaden z nas nie okazywał chęci współpracy z pozostałymi.

*

- Wyjedźmy gdzieś - Zayn składał pocałunki na mojej szyi, leżeliśmy u niego na łóżku.
- Gdzie by pan chciał?
- Nie wiem, ale nudno jest u nas, każdy każdego zna, każdy o każdym gada.
- Wyjedziemy i wrócimy?
- Wyjedziemy i nie wrócimy.
Przeturlałam się i usiadłam na nim.
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej. Kocham ciebie, mam nadzieję, że ty mnie też, więc co nasz tu trzyma?
- Szkoła, nauka, sami się nie utrzymamy.
- Rodzice mi co miesiąc wysyłają pieniądze, o to się nie martw. Kochasz mnie? - spytał patrząc mi w oczy.
- Kocham, ale Amanda...
- Co ci mówiłem? Dzisiaj to zakończę.
- Zayn.. Boję się...
- Czego?
- Co to będzie..
- Ufasz mi?
- Ufam.
- To jeszcze dzisiaj wyjeżdżamy, nic nikomu nie mów, teraz się spakuję, ty też idź się spakować, później pójdę spotkać się z Amandą, a wieczorem podejdę pod twój dom, oknem podasz mi walizki i wyjdziesz z domu jak gdyby nigdy nic. 

_____________________________________________________
Straasznie przepraszam, że tak późno, miałam dużo na głowie.
Tutaj wypad z klasą nad jezioro tutaj 18. siostry..
Rozdział krótki, ale jest.
Czemu krótki?
Myślę nad zakończeniem tego bloga..
Więc albo pojawi się następny rozdział i peełno innych albo epilog.
Przepraszam :c

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 22

Muszę przyznać, że zakupy były dość udane, aż za bardzo. Sophie była przemiła, aż do obrzydzenia. Nie mam pojęcia co ona kombinuje, jeszcze w szkole myślałam, że będę w stanie się z nią zaprzyjaźnić, teraz wiem, że muszę się trzymać od niej z daleka. Najlepiej jest liczyć na siebie, tylko i wyłącznie. Co ja zrobiłam tym ludziom? Wszyscy się ode mnie odwracają, to boli. Chciałabym mieć kogoś na kim zawsze mogę polegać, z kim zawsze mogę porozmawiać, wydaje mi się, że mam takich dwóch debili, a propo nich, właśnie wpadli do mojego pokoju.
- Meegan! Mamy dla ciebie nowe informacje! - wrzasnął szczęśliwy Louis.
- Okej, zaskoczcie mnie - powiedziałam siadając na łóżku.
- Zayn to robi wszystko po to, aby wzbudzić w tobie zazdrość, zależy mu na tobie, a Amandy ogóle nie kocha, gadaliśmy z nim, wszystko nam wyśpiewał.
- Harry, to i tak nie ma sensu - opowiedziałam im o sytuacji sprzed zakupów i o Sophie. Oni również uważali, że ona jest dziwna i nie warto jej ufać. Louis i Harry zostali u mnie na noc. Jak to mieli w zwyczaju mieli swoje ciuchy na przebranie, zawsze przygotowani. Całą noc oglądaliśmy filmy, gadaliśmy i bawiliśmy się. Następnego dnia oczywiście trzeba iść do szkoły. Nie spałam, kiedy Louis i Harry zasnęli około 4, ja siedziałam na parapecie, przesiedziałam tak trzy godziny zastanawiając się nad swoim życiem. Niedawno
dowiedziałam się, że mama i tata nie żyją, a  nawet nie pojechałam na cmentarz do nich, a czemu? Sama nie wiem, może dlatego, że tak do końca nie pogodziłam się z ich śmiercią, ja po prostu żyję nadzieją, że wrócą do mnie, przytulą mnie i nigdy nie odejdą...
Zanim tych dwóch się obudziło zeszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie na pięć osób, później zaczęłam wszystkich budzić.
- Megan, co jest? Źle wyglądasz - zauważył Max.
- Nie nic, nie wyspałam się - powiedziałam nie patrząc nikomu w oczy.
- To może zostań w domu.
- Nie, pójdę do szkoły.

Jakby ktoś chciał jechać spokojnie do szkoły to nie polecam jazdy z Haroldem, jeździ jak szalony, usiadłam z tyłu między moimi braćmi, co chwilę odbijałam się od któregoś z nich, z samochodu się wyczołgałam, musiałam chwile posiedzieć na ziemi, aby dojść do siebie.
- Mogłaś powiedzieć coś w stylu "Styles, jedź wolnej, bo cię wypierdolę za okno" a bym zwolnił - zaśmiał się siadając obok mnie na asfalcie.
- Zaraz mi przejdzie. Oho, pan idealny po lewej, a pan zagubiony po prawej.
- Czemu zagubiony?
- Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Hej mała żyjesz? - dosiadł się do nas Louis.
- Żyję i mam się dobrze, ten asfalt jest wygodny.
- Mnie boli już dupa, a dopiero usiadłem - powiedział i zaczął masować się po dupie - no weź mi pomasuj - wypiął się w moją stronę dupą.
- Nie! Nie będę cię macać po dupie.
- No wiesz co? Ja bym cię pomasował gdybyś poprosiła - wstał i odszedł.
Meg i Lou
- Lepiej idź do niego od razu, pewnie na to liczy - zaśmiał się Harry. Zobaczyłam że Zayn jest coraz blżej nas, szybko wstałam.
- Louis, złap mnie - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę Louis'a, ten się odwrócił i mnie złapał - wybacz, ale nie będę cię smyrać po dupie - szepnęłam mu na ucho.
- Spoko loko młoda.
- Tylko 3 lata! Weź mnie nie obrażaj. Aha i możesz mnie już puścić.
- Nie, lubię cię nosić, od dzisiaj to będzie moje hobby.
- Nie wygłupiaj się, ludzie już i tak gadają o mnie wystarczająco.
- Megan, nie przejmuj się ludźmi, ja cię obronię. Jak zaniosę cię do szkoły to dostanę buziaczka?
- Nie, nie dostaniesz, puść mnie - przyłożyłam swoje czoło do jego - Louis, proszę.
- Okej, nie tutaj, spotkamy się po szkole u mnie - powiedział głośno.
- Czemu po szkole?  Chodźmy teraz - zaśmiałam się, on mnie puścił, odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a, już wiem czemu powiedział to tak głośno.
- Hej Megan.
- Cześć Niall.
- Jesteś z Louis'em? - spytał patrząc to na mnie to na Louis'a.
- Nic ci do tego z kim jestem, z kim byłam czy z kim będę.
- Okej, tylko spytałem. Co u ciebie?
- Oboje wiemy, że ciebie to nie interesuje, więc nie ma o czym gadać. Idę na lekcje, Louis widzimy się na lunch'u - pocałowałam go w policzek i poszłam na lekcje.

*Harry*
Kiedy Louis rozmawiał z Megan do mnie podszedł Zayn.
- Elo ziom, co u Meg?
- Elo? Meg?
- Wiesz o co chodzi, mów co u niej.
- Zayn, co się z tobą dzieje? Całujesz się z Amandą, później z Megan, po co ją ranisz? Ona też ma uczucia. Ty i Niall ją ranicie. Stary, nie wiem co kombinujesz, ale albo działasz i robisz coś abyście byli razem albo jesteś szczęśliwy z Amandą i zapominasz o Meggie.
- Chcę z nią być, ale..
- Ale?
- Nie wiem jak to zrobić. Ona mnie nie chce słuchać. 
- To lepiej wymyśl sposób aby zaczęła.
Odwróciłam się i podszedłem do Louis'a, był jakoś dziwnie szczęśliwy, ale to nie był rodzaj szczęścia, że znalazł kasę albo dostał dobrą ocenę z trygonometrii, to był ten rodzaj szczęścia mówiący, że Tommo jest w dobrym humorze i nic mu tego nie zepsuje. 
- Co jest?
- Nic, nic, chodź na lekcje. 
- No powiedz mi! Louis, no weź! 
- Nie, nic nie powiem. 
- Tylko nie mów, że poznałeś jakąś dupę ze szkoły i tak się tym jarasz. 
- Może nie do końca jest tak jak mówisz, ale w połowie to się zgadza.
- Niech zgadnę, nie poznałeś jej, bo już ją znasz, a ona jest z naszej szkoły.
- Strzał w dziesiątkę.
- Znam ją? 
- Całkiem możliwe. 
- Nie to nie! 

*Megan*
Dzień w szkole jakoś mijał, miałam powoli dość, na szczęście teraz długa przerwa, pora lunch'u. Gdy weszłam na stołówkę zaczęłam rozglądać się za dwoma debilami, szybko ich znalazłam. Jak? Louis wstał z miejsca, stanął na ławkę i zaczął mi machać i krzyczeć, żebym go zauważyła. Aż sama sobie zazdroszczę, że mam takiego przyjaciela. Podeszłam do nich.
- Serio? Nie rób z siebie większego debila niż jesteś, chociaż w sumie... Rób dalej, za to cię uwielbiam - zaśmiałam się i usiadłam na miejscu między nimi, Louis'owi cały czas cieszyła się mordka, zwróciłam się do Harolda - co on taki szczęśliwy?
- Podobno poznał jakąś laskę ze szkoły, ona mu się spodobała i zaciesza, nie wiem dokładnie która i o co dokładnie chodzi, nie chce mi powiedzieć.
- Mam nadzieję, że jakaś normalna przynajmniej. 
Zaczęłam jeść swoje jabłko które wzięłam z domu, jednak jak zwykle ktoś mi musiał przeszkodzić. Dosiadł się do nas Tom.
- Hej wam, dawno się nie widzieliśmy - powiedział do Louis'a i Harry'ego.
- Ta, trochę. Co cię tutaj sprowadza? Ja bym na twoim miejscu sę tutaj nie pokazywał po tym co zrobiłeś Malik'owi.
- Oj Louis, było minęło. 
- Czyli to jednak ty mu to wszystko zrobiłeś! - powiedziałam podniesionym głosem. 
- Tak, a ty byłaś, przepraszam jesteś na tyle głupia, że tobie można to wszystko powiedzieć, a ty w to uwierzysz. Megan, to jest prawdziwe życie, masz wygląd, ale co dalej? Samym wyglądem przez życie nie przejdziesz.
- Słuchaj Tom, jak masz zamiar teraz ubliżać Megan, to napisz to wszystko co do niej masz na kartce, zegnij kartkę na pół i włóż to sobie w dupę, a teraz wypierdalaj! - uniósł się Louis oczywiście zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.
- Jestem tu od niedawna, ale wszystko widzę, czemu wy wszyscy ją bronicie? Nie umie sama się obronić? Wiem, że jest blondynką, no ale bez przesady! - teraz spojrzał na mnie i zwrócił się do mnie - słuchaj Megan, dorośnij w końcu, to jest życie! Najpierw był Niall, później kręciłaś z Malikiem, kto będzie twoją następną ofiarą? Założę się, że spałaś z całą szkołą - wydarł się.
- Hej Tom - ktoś za nim stanął, ja nie miałam nawet odwagi podnieść wzroku, zauważyłam jedynie, że Tom się odwraca, po chwili wylądował na ziemi, spojrzałam co się dzieje, a co zobaczyłam? Zayn'a bijącego się z Tom'em. Harry i Louis od razu pobiegli ich rozdzielić, niestety, nic to nie dało, kiedy Zayn wpadnie w szał, trudno go od kogokolwiek oddzielić. Ja nie miałam pojęcia co mogę w tym momencie zrobić. Wszystko działo się tak szybko. Po kilku próbach Louis odciągnął Zayn'a od Tom'a. Wyszli na dwór, poszłam za nimi. 

______________________________________________________
Coraz bardziej mnie zaskakujecie w ankiecie i w pytaniach do bohaterów! :D
Nawet bym nie pomyślała, żeby połączyć Megan z Louis'em.
Z kim będzie Megan zależy tylko i wyłącznie od Was :D
Zapraszam do ankiety i do zadawania pytań bohaterom w zakładce do tego przeznaczonej [kilk]
Uwielbiam Was i dziękuję za wszystkie pochwały od Was.
Zakładając bloga w ogóle nie pomyślałam, że ktoś będzie go czytał, że komuś będzie się to podobało! 
Jesteście najlepsi! <3
<3

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 21

- Megan, co ty mu powiedziałaś? - spytał Louis, kiedy na długiej przerwie siedzieliśmy na boisku - wyglądał, jakby się dowiedział, że ktoś mu umarł.
- Poniosło mnie. Powiedziałam, że to nic dla mnie nie znaczyło, że to nie powinno sie wydarzyć, że potrzebowałam tylko jego bliskości, ale ma Amandę. Boże jaka jestem głupia!
- Spokojnie mała, my z nim pogadamy i wszystko wyjaśnimy, będzie dobrze - powiedział Harry i mnie przytulił.
- Jesteś pewny? Patrz - pokazałam na Zayn'a i Amandę całujących się.
- Coo? Dziwie sie jej, że jeszcze nic nie wie o waszym pocałunku, cała szkoła o nim wie, a ona jeszcze stoi i się z nim całuje - powiedział Louis i się wykrzywił.
- To jego życie, nich robi z nim co chce, tylko niech później nie mówi, że mu na mnie zależy.
Amanda odsunęła się od Zayn'a i gdzieś poszła, Zayn zaczął się rozgląda po boisku i nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie i mi pomachał, ruszył w moim kierunku, pokazałam mu środkowy palec i ruszyłam w kierunku szkoły, Po drodze na kogo wpadłam? Oczywiście, że na Niall'a i Sophie. "Jeszcze ich tu brakowało" pomyślałam.
- Hej Megan - powiedziała przyjaźnie Sophie.
- Yyy.. Hej, znamy się?
- Tak, chodzimy razem na fizykę, siedzę z tobą.
- A to ty jesteś tą laską, którą psor posadził do MOJEJ ławki - przedostatnie słowo podkreśliłam.
- Megan, trochę kultury - powiedział do mnie Niall.
- Jakbyś nie zauważył to zawsze taka byłam, więc mnie nie pouczaj, wybaczcie,chętnie bym z wami porozmawiała, ale się spieszę, kiedy indziej - powiedziałam i odeszłam. Kiedy wchodziłam do szkoły znowu się z kimś zderzyłam, tym razem to był mój brat.
- Max, błagam, zabierz mnie stąd.
- Czemu? Gadałem z Malik'em i słyszałem o wasze porannej akcji, o co chodzi?
- Po prostu mnie stąd zabierz.
- Okej, chodź - powiedział i udaliśmy się do jego auta.

Siedziałam od dwóch godzin w pokoju na parapecie. Czego w tym momencie chciałam, a raczej kogo? Malik'a. Tylko jego w tym momencie potrzebowałam.
- Megan ktoś do ciebie! - usłyszałam Max'a. Zeszłam na dół. Kogo tam zastałam? Nie, to nie był Zayn, ale ktoś mu bliski. Amanda.
- Hej Amanda, co cię sprowadza w moje skromne progi?
- Hej Megan, jak ci minął dzień? Bo mnie strasznie, jakaś wywłoka całowała się z moim chłopakiem.
- Gdyby mój chłopak całował się z jakąś wywłoką, zarwałabym z nim.
- Chyba nie wiesz na czym polega miłość - warknęła.
- Nie wiem? Chyba Zayn nie wie, odwzajemnił pocałunek pogłębiając go, krzyknął na całą szkołę, że mu na mnie zależy. To dla ciebie mało? Uświadom sobie, że nie jesteście sobie pisani, nie masz ze mną szans.
- Ja z tobą?
- Tak, lepiej go pilnuj, nie ręczę za siebie. Kiedy on jest w pobliżu to nie panuję nad sobą.
- Powiem raz i powtarzać się nie bede. Trzymaj się od niego z daleka, powtarzać nie bede.
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić, jestem dorosła, lepiej go pilnuj - odwróciła się napięcie i wyszła.
- Zamierzasz mi to wytłumaczyć? - spytał Tom.
- Tu nie ma czego tłumaczyć. Niall ma inną dziewczynę, Zayn również. Zostałam sama. Chcę być z Zayn'em, ale on się nie stara, mówi że mu na mnie zależy, a mnie olewa i jest z tą Amandą. Poznałam Tom'a to wszyscy mnie od niego odciągali, teraz mam tylko Louis'a i Harrego - streściłam.
- Czyli, że z Tom'em nie będziesz trzymała?
- Nie wiem, ja nic nie wiem - powiedziałam i udałam się do kuchni coś zjeść.

Następny dzień.
Jak mi się nie chciało iść do szkoły! Mam już jej dość, chce wakacje! Co miałam pierwsze? Fizykę, tak, dobrze pamiętacie, siedzę z Sophie. Nie cierpię jej, po prostu nie trawię. Może tylko dlatego, że jest szczęśliwa z Niallerem? 
- Hej Megan.
- Ta.. hej.
- O co jesteś na mnie zła? O to, że mi się ułożyło z Niall'em a tobie nie? O to?
- Nie, nie o to. Jesteś dziwna, taka pozytywna, nic nie jest w stanie cię zasmucić?
- Nie słyszałaś, że ludzie cierpiący uśmiechają się najwięcej?
- Czyli, że...
- Nie jest mi łatwo. Myślisz, że nie widzę jak Niall na każdej przerwie na ciebie spogląda z tęsknotą? Jak oddala się ode mnie jak ty jesteś w pobliżu? Muszę się starać za każdym razem coraz bardziej, żeby zwrócił na mnie uwagę, to boli.
- To był mój przyjaciel, później byliśmy razem, ale to się nie udało i nie mamy żadnego kontaktu ze sobą. Z mojej strony jesteś bezpieczna.
- Wiem, widzę jak patrzysz na Zayn'a.
- Ja nie..
- Nie kłam - zaśmiała się - ja widzę wszystko. Masz cudownych braci, wspaniałych przyjaciół, którzy teraz nas obserwują, zazdroszczę ci tego - rozglądnęłam się po sali i spostrzegłam Louis'a i Harrego, zaśmiałam się.
- Mi też nie jest łatwo, przeżyłam już dużo w swoim życiu. Komu teraz jest łatwo?
- Czyli między nami wszystko okej?
- Jak najbardziej. Co powiesz na zakupy po szkole? - zaproponowałam, sama nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Jak najbardziej.
Resztę lekcji przesiedziałam pisząc z Haroldem.
Wyszłyśmy z sali rozgadane. Czyżbym mogła zaprzyjaźnić się z dziewczyną mojego byłego?
- Sophie! - usłyszałyśmy za sobą czyiś głos, odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Horan'a - idziemy na kawę?
- Wybacz, idę z Megan do centrum, spotkamy się jutro przed szkołą, okej?
- Czemu nie dzisiaj? A tak w ogóle to hej Megan.
- Cześć Niall. 
- Mogę iść z wami? 
- Nie. 
- No ale..
Odeszłyśmy od niego. Wychodząc ze szkoły natknęłyśmy się jeszcze na Zayn'a, o dziwo był bez przylepy. A co zrobił? Bez żadnego przywitania podszedł do mnie, oparł mnie o szkolny mur i zaczął całować, co oczywiście odwzajemniłam. Po pocałunku jeszcze raz delikatnie musnął moje usta, szepnął, że mu na mnie zależy i odszedł.
- Co to kurwa miało być? - wrzasnęłam za nim. 

_______________________________________________________
Witam z kolejnym rozdziałem! 
Miał być jutro, ale jakoś skończyłam teraz i postanowiłam dodać.
Jakoś brakuje mi już pomysłów na rozdziały :c
Angelina Daivids - zgadłaś! Tom będzie się starał o Megan, ale nic więcej nie zdradzę, dowiesz się w kolejnych rozdziałach! Mówiłam już że Twoje komentarze rozwalają system? Nie? To powtórzę!
Rozpierdalasz system tymi komentarzami! <33 Dziękuję!
Isiia - właśnie o to mi chodziło, miało to wyglądać tak jakby go olała, żeby w późniejszych rozdziałach okazało się co tak naprawdę ona czuje. Z Amandą i Sophie to samo, jeszcze sporo namieszają w życiu Megan. 
Anonimki - dziękuję za ciepłe słowa! :*
Dziękuję za wszystkie komentarze! :D
Do następnego!

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 20

- Co to było? - spytałam gdy wyszliśmy ze szkoły.
- Pomogłem ci. Zayn jest typem zazdrośnika, mimo że tego nie pokazuje. Twoja wdzięczność mi wystarczy - zaśmiał się.
- Skąd ty go znasz.
- Od ilu lat tutaj mieszkasz?
- Od 5, a co to ma wspólnego?
- Pięć lat temu się stąd wyprowadziłem, jak myślisz kto był moim przyjacielem?
- Zayn.
- Kto odbił mi dziewczynę?
- Zayn.
- Z kim się pobiłem i kogo znienawidziłem?
- Zayn?
- Zgadłaś! Ale więcej informacji dostaniesz kiedy indziej, bo jak już wspomniałem, za mało się znamy.

*Zayn*
- Co on tutaj robi, w dodatku z moją Megan? - spytałem na długiej przerwie chłopaków.
- Przypominam, że masz Amandę, przecież to twoja dziewczyna - wtrącił Louis. Akurat podszedł do nas Niall.
- Co Megan robi z Tom'em?
- Czemu mówisz do nas? - spytałem.
- To nie ma teraz znaczenia Zayn. On jest tutaj od wczoraj a już gdzieś z nią pojechał, nie chcę nic mówić, ale chyba pamiętasz co się działo pięć lat temu. Ja nie chcę żeby ona cierpiała, a ty penie nie chcesz, aby on postawił cię w złym świetle - Niall dobrze kombinował.
- Nie martwię się o siebie, martwię się o nią. Dobrze wiecie jaki jest Tom.
- Co się tak o nią martwisz Malik? Amanda ci nie wystarcza?
Amanda
- To moja przyjaciółka, martwię się o nią.
- Nie chcę sie wtrącać w waszą cudowną wymianę zdań, ale Niall ma rację, masz Amandę, a twoja przyjaźń z Megan nie wygląda teraz najlepiej, my się tym zajmiemy. Pogadamy z nią, wytłumaczymy sytuację - podsumował Louis.
- Okej - powiedzieliśmy zgodnie z Horanem.

*Louis*
Wiedziałem, że Zayn z Amandą spotyka się tylko dlatego żeby zrobić na złość Megan, ale czemu to pomoże? A właśnie niczemu!
- Dobra Harreh, musimy z nią pogadać, najlepiej dzisiaj. Spinamy dupeczki i jedziemy do niej - powiedziałem wychodząc ze szkoły.
- A jak jest z Tom'em?
- Napisałem jej sms'a, że po szkole do niej wpadniemy, odpisała że będzie czekała na nas.

*

- Hej Megan! Kupę lat! - podszedłem do niej i ją przytuliłem, Harry poszedł w moje ślady.
- Więc, po co chcieliście się spotkać? Jak rozmawiać o panu M. albo panu H. to wyjdźcie.
- Nie o nich, o Tomie, to zły człowiek.
- O nie! Tak rozmawiać nie będziemy. Ja już wszystko wiem. Wiem co zrobił mu Malik, wiem co wy mu zrobiliście.
- Kogo znasz dłużej? - spytał Harry.
- Was.
- I to jemu bardziej ufasz?
- Nie wiem już nic. Ale muszę was przeprosić za ignorowanie was. Teraz mi głupio i dziwnie bez waszych żartów.
- A widzisz, do nas każdy wraca, ale co na to Tom, że będziesz trzymała z nami i nim?
- Mam go gdzieś, to wy jesteście moimi przyjaciółmi, to było po to aby Malik poczuł się zazdrosny.
- I poczuł, Niall też.
- N-nial? - widać było, że się zdziwiła.
Sophie
- Tak.
- Zayn jest z Amandą, a Niall z kim?
- Z Sophie.
- Fuu - wszyscy się zaśmialiśmy.
- Tu nie ma nic śmiesznego, obie są ładniejsze ode mnie.
- Widzę, że komuś tu samoocena spadła, Megan jesteś wspaniała, nic ci nie brakuje, doskonale wiesz, że możesz tej zdzirze odbić Malik'a, on tylko czeka na to, aż do niego przyjedziesz. Co prawda, Amanda go niby kocha i szaleje za nim, ale on ją traktuje jak zwykłe popychadło. Mówię ci jutro w szkole podejdź do niego, pocałuj i zostaw. Będzie twój- wygłosił monolog Harry.
- Ten w lokach dobrze gada.
- Ładnie się ubrać, pocałować zostawić?
- Nie, seksowne się ubrać, pocałować, tak, aby zapamiętał to na długo i zostawić.
- Ten w paski dobrze gada.
- Okej, to pomóżcie mi wybrać strój.


*Megan*
Wstałam specjalnie wcześniej, aby mieć czas na wyszykowanie się. Nie wybraliśmy "seksownego" jak to ujął Louis. Wolałam ubrać się normalnie [klik] . włosy rozpuściłam i się pomalowałam. Nie byłam przekonana co do tego planu. Mimo wszystko postanowiłam go zrealizować.
Pierwsze dwie lekcje minęły szybko. Przed trzecią lekcją zobaczyłam go, opierał się o swoją szafkę, a na szyi zwisała przybłęda, całowali się.
- Jesteś lepsza, pamiętaj o tym - usłyszałam głos Harrego - patrz, poszła, ruszaj - powiedział i popchnął mnie w kierunku Malik'a. Cała się trzęsłam.
- Kogo my tu mamy.. - zaśmiał się - Tom'a tu nie ma - warknął.
- Ja do ciebie.
- W jakiej sprawie? - powiedział i odsunął się odszafki robiąc krok w moją stronę.
Pewnym krokiem podeszłam do niego, popchnęłam na szafkę i wpiłam się w jego usta, nie musiałam długo czekać na jego reakcję, odpowiedział na pocałunek od razu. Odwrócił nas tak, że to ja opierałam się o szafkę, podniósł mnie, nogami oplotłam jego biodra. Nie potrafiłam się od niego oderwać, ale musiałam z braku tlenu. Wszyscy dookoła się nam przyglądali... No tak, przecież każdy myśli, że się teraz nienawidzimy. Ja już sama nie wiem co czuję, co Zayn do mnie czuje. Mówi, że mu zależy, a ma inną.. 
- Megan.. - usłyszałam szept przy moim uchu.
- Mhmm?
- Co to oznacza? - postawił mnie na ziemi - co oznacza to dla nas? 
- Nic Zayn, masz Amandę.
- Ale ten pocałunek..
- Po prostu potrzebowałam twojej bliskości, potrzebuję jej, ale masz Amandę, to się nie powinno wydarzyć - powiedziałam i odeszłam.
- Megan! - stanęłam, ale nie odwróciłam się - zależy mi na tobie! - krzyknął na cały korytarz, poszłam dalej.
Gdyby zależało mu na mnie to nie pozwolił by mi odejść, nie znalazł by sobie innej dziewczyny, nie pierdoliłby się z kim popadnie. 

_________________________________________________
Krótki, bo na szybko. 
Następny jakoś w czwartek/piątek!

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 19

Rozmawialiśmy dość długo. O czym? O wszystkim i o niczym. Najdłużej chyba o tym, że chcę uciec stąd jak najdalej i nigdy nie wrócić, ale przekonali mnie tym, że muszę pilnować Josh'a, pogodzić się z Max'em. Nikt nie wspominał o Malik'u, doskonale wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać, że to przede mną nie ucieknie. Musiałam wyjść od Louis'a, jego dobry humor zaczynał mnie już denerwować, on jest wiecznie uśmiechnięty, może to i dobrze, ale nie dzisiaj. Nie chciałam wracać do domu, więc jedyne miejsce gdzie mogłam się udać był dom Zayn'a. Gdy tam dotarłam drzwi były zamknięte, zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili pojawiła się kobieta w średnik wieku, dziwnie na mnie spojrzała, w sumie nie dziwie się, pewnie wyglądałam blado, miałam na sobie jakieś ciuchy siostry Louis'a, bo kiedyś je u niego zostawiła, mój komplet ubrań składał się z moich starych vansów, czarnych rurek i czarnej bokserce, włosy miałam rozpuszczone.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - spytała się mnie.
- Zastałam może Zayn'a?
- Tak, ale jemy kolację, przyszłaś nie w porę, zapraszam później lub jutro.
- To nie może czekać, proszę go zawołać.
- Eh.. No dobrze, wejdź. - wpuściła mnie do środka. To może dziwne, ale jedyne czego teraz chciałam to przytulić się do Malik'a i poczuć się bezpieczna.
Bez pozwolenia weszłam do kuchni, siedział tam, koło swojego ojca, jak mniemam. Gdy mnie zobaczył natychmiast zerwał się ze swojego miejsca i podszedł do mnie i bez zbędnych słów mnie przytulił.
- Wiesz jak się  o ciebie martwiłem? Gdzie byłaś cały ten czas?  - spytał kiedy odsunął mnie od siebie - błagam, nie rób tego nigdy więcej - powiedział i znowu mnie przytulił, usłyszeliśmy chrząknięcie, odsunęliśmy się od siebie - mamo, tato, to jest Megan, Megan poznaj moich rodziców.
- Miło mi - tylko na tyle teraz było mnie stać.
- Kim jesteś? - spytał ojciec
- To moja przyjaciółka, mieszkała tutaj jak was nie było.
- A więc to twoje ciuchy znalazłam w pokoju gościnnym? - odezwała się mama.
- Tak, właśnie po nie przyszłam.
- Nie musisz, my tylko na chwilę przyjechaliśmy, wyprowadzamy się do Paryża, teraz byliśmy tam na trochę, urządziliśmy sobie domek, już wiem czemu Zayn chce zostać, wystarczyło powiedzieć że jesteście razem i  mieszkacie ze sobą, szybciej byśmy przyjechali po rzeczy. Zayn skoro śpicie ze sobą mogłeś od razu zrobić Megan miejsce w szafie - zaśmiała się jego mama.
- Mamo, my nie...
- Nie mów, że nie śpicie razem - dopowiedział jego tata - my już będziemy się zbierać, jesteśmy spakowani, więc chodź tu synku - powiedział i go przytulił, w jego ślady poszła jego matka. Po chwili przytulili mnie i udali się do drzwi.
- Witaj w rodzinie - powiedział jego ojciec, jeszcze raz mnie przytulił i wyszli.
- To było dziwne, czemu nie powiedziałeś im, że nie jesteśmy razem?
- Nie miałem serca, mama zawsze moje dziewczyny dziwnie traktowała, tata z żadną nie rozmawiał, po prostu zawsze je olewał, zaskoczył mnie tymi słowami, to do niego niepodobne, zaakceptowali cię i polubili.
- Czemu nie chciałeś jechać z nimi?
- Nie potrafiłbym stąd wyjechać, jestem pełnoletni, będą przysyłali mi kasę i odwiedzali na święta, nie widzę problemu.
- A jaki jest prawdziwy powód?
- Ty nim jesteś - powiedział, podszedł do mnie i przytulił.  W jego ramionach poczułam się bezpiecznie, jak jeszcze nigdy w żadnych, ale...
- Zayn - powiedziałam odsuwając go od siebie - przyszłam po swoje rzeczy.
- Wyprowadzasz się?
- A mam powód by tutaj zostać? Masz cały dom dla siebie, będę tylko ciężarem, szalej, jesteś młody.
Udałam się na górę do pokoju w którym przebywałam, z szafy wyjęłam walizki i zaczęłam się pakować.
- Megan, zostać ze mną..
- Nie.
- A jak obiecam, że już nikogo nie przyprowadzę i nie będę śmierdział dziwkami?
- To twój dom, nie będę ci tego odbierała, jesteś młody szalej..
- Kiedy ja nie chcę, chcę być blisko ciebie, opiekować się tobą, jak szaleć to tylko z tobą - powiedział i uklęknął obok mnie, zamknął walizkę i odsuną ją - Megan daj mi szansę.
- Nie było cię kiedy najbardziej tego potrzebowałam, nie miałam z kim pogadać, do kogo się przytulić, kogo pocałować, kogoś przy kim poczułabym się bezpiecznie, zostałam wtedy sama, a teraz ty chcesz żebym została z tobą? W marzeniach, poczuj się tak jak ja się czułam. Po moje rzeczy przyjdzie później któryś z braci - powiedziałam, wstałam i wyszłam.


Minął tydzień.
Cholerny tydzień.
Zayn po ostatnie rozmowie znowu się do mnie nie odzywa. Ja się nie odzywam do Louis'a oraz Harrego, odtrąciłam ich. Niall włóczy się wszędzie z jakąś nową dziewczyną, swoją drogą dosyć ładną. Boli, cholernie boli jak patrzę na ich szczęście, on również się do mnie nie odzywa. Max wrócił do szkoły, razem z Joshem nadal królują szkołą, ja się odsunęłam, zostałam w cieniu, jednak jestem dobrym obserwatorem. Zayn na następny dzień po mojej wyprowadzce znalazł sobie dziewczynę. Nadal trzyma ze Stylesem i Tomlinsonem. Stanowią paczkę w piątkę, tak, jego dziewczyna też, Liam nadal z nimi się trzyma. A ja? Idę sobie korytarzem. Zayn stoi przy swojej szafce przytulony do swojej dziewczyny, gdy nasze spojrzenia się spotkały natychmiast odwróciłam wzrok. Wpadłam na kogoś.
- Patrz jak łazisz - wydarła się na mnie ta osoba.
- Ja? To ty nie umiesz chodzić!
- Wypraszam sobie! - spojrzałam na niego, wysoki brunet.
- O! Mamy nowego! Twój drugi dzień w szkole i już nie umiesz się zachować?
- Skąd wiesz, że jestem.. - nie dałam mu dokończyć
- Nowy? Bardzo proste, znam tutaj każdego, a ciebie pierwszy raz zobaczyłam wczoraj. Niezły motor swoją drogą.
- Dzięki. Tom jestem, a ty zapewne jesteś Megan?
- Skąd wiesz?
- Może i jestem nowy, ale takie rzeczy się wie. Za kogo ty mnie masz? Za szarą myszkę siedzącą cicho w koncie i robiącą to co ktoś mi powie?
- Ty to powiedziałeś - zaśmiałam się - nie wiem, nie znam, nie oceniam.
- Jasne, uważaj bo uwierzę - spojrzałam w kierunku Malik'a, przyglądał nam się i całkiem możliwe że podsłuchiwał.
- Więc Tom, do jakiej klasy chodzisz?
- Do twojej, właśnie wracam od dyrektora, przeniósł mnie.
- Trzymaj się mnie, to nie zginiesz.
- Megan! - ktoś wydarł się na cały korytarz, odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Max'a w moim kierunku, podbiegł do mnie, złapał mnie w pasie i obkręcił wokół własnej osi.
- Co się dzieje? - spytałam, gdy mnie odstawił.
- Nic w sumie ciekawego - odparł znudzony - co Malik tak cię obczaja?
- Nie mam pojęcia, nie odzywa się do mnie od tygodnia, a teraz..
- Teraz rozbiera cię wzrokiem - dokończył za mnie Tom - znam go.
- A ty jesteś..
- Tom, a ty? Jesteście razem?
- Nie - zaczęłam się śmiać - kto by go chciał? Hahaha, patrz jaki brzydki! To mój brat, Max.
- Skąd znasz Malik'a? - spytał Max.
- Znam was za krótko, żeby zdradzać wam takie informacje.
- Okej, idziemy na lekcje?
- Jasne...

Całą lekcję czułam sie obserwowana przez Zayn'a, Louis'a oraz Harrego. A czemu? Bo usiadłam z nowym.. Nie mam pojęcia o co im chodziło. Tom jest chamskim człowiekiem z poczuciem humoru, dogadywaliśmy się.
- O co im chodzi? - spyta pod koniec lekcji pokazując na Malika i resztę.
- Nie wiem, nie zwracaj na nich uwagi.
- Co powiesz an obiad?
- Nie polecałabym jedzenia szkolnego.
- Nie mówię o szkole - zaśmiał się.
- Czym przyjechałaś?
- Motorem!
- Tak! - wydarłam się na całą klasę.
- Przeszkadzam wam? - spytał profesor.
- Tak minimalnie, ale proszę sobie nie przeszkadzać - powiedział Tom.
- Dziękuję za pozwolenie - powiedział i kontynuował lekcje.
- To jak?  - spytał Tom.
- Randka? - zaśmiałam się. Profesor wyszedł na chwilę z sali. Kątem oka zobaczyłam, że Malik podnosi się z miejsca. 
- Nie, spotkanie zapoznawcze.
- Okej, niech ci będzie. Swoją drogą - przybliżyłam się do niego - nie umówiłabym się z tobą.
Zayn poszedł do jakiejś dziewczyny z pierwszej ławki, ja wyszłam ze swojej i podeszłam do Louis'a i Harrego.
- O co wam chodzi? 
- Hej Megan, kupę lat! Co cię do nas sprowadza? - zaśmiał się Louis.
- Jak macie jakiś problem to powiedzcie. 
Zayn pojawił się obok mnie.
- Hej - mruknął cicho.
- Cześć Zayn. 
Poczułam czyjeś ręce na moich biodrach i pocałunki na szyi.
- Idziemy? - rozpoznałam głos Tom'a.
- Pewnie - akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek, odwróciliśmy się i wyszliśmy. Byłam mu wdzięczna, że tak postąpił.

____________________________________________________
Heej!
Witam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że Tom przypadnie Wam do gustu :D
Edith Turn - Niall jeszcze namiesza w tym opowiadaniu, o to się nie martw, haha
Asiek1312 - taki miałam zamiar c:
Angelina Daivids - popłakałaś się? wow! nie sądziłam, że ten rozdział doprowadzi kogoś do łez. Twoje słowa dały mi dużo do myślenia.. Zayn już wkrótce odkupi swoje winy, o to się nie martw! :D

Dziękuję, za wszystkie miłe komentarze, dzięki nim wiem, że Wam się podoba i daje mi to cholerną motywację! Do następnego! :D