niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 18

Nie, nie, nie, nie! Tak być nie może! Pogotowie się nie zjawiało, ja nie wiedziałem co robić, Zayn to samo. Kiedy chcieliśmy pojechać sami, przed domem zatrzymała się karetka. Później wszystko działo się tak szybko. Zabrali Megan do szpitala, chcieliśmy jechać z nimi, ale nie chcieli nas wziąć. Pojechaliśmy moim autem, do szpitala wbiegliśmy jak poparzeni, poprosiliśmy pielęgniarkę o informacje w której sali leży, niestety nie chciała nam ich udzielić.
- Jestem jej chłopakiem, a to jej brat - powiedziałem, sam nie wiem czemu, ale to jedyna możliwość żeby nam udzielono informacji.
- Trzeba było tak od razu, sala 207 na drugim pietrze.
- Dziękuję, za chwilę przyjdzie jeszcze jeden jego brat - powiedziałem i pobiegliśmy na górę. Leżała tam, podłączona do nieskończonej liczby urządzeń...

*Megan*
- Megan, ja... Proszę wysłuchaj mnie - powiedział Zayn, chciałam się podnieść i iść do kuchni do Louisa, ale  nie miałam siły, upadłam na kanapę, zapadła ciemność...
- Córciu, coś ty z sobą zrobiła? - znajdowałam się na jakiejś łące, odwróciłam się i zobaczyłam rodziców.
- Gdzie ja jestem? Co wy tu robicie? O co chodzi? - spytałam podchodząc do nich.
- Jesteś zła na Max'a, ale musieliśmy to zrobić, nie gniewaj się na niego. Nas już nie ma - powiedziała mama.
- Jak to was nie ma? Przecież was widzę..
- Nie ma nas, tak jak teraz nie ma ciebie.
- Przecież jestem, nie rozumiem.
- Jechaliśmy do babci na obiad pewnego dnia, Max i Josh pojechali wcześniej, ty nigdy nie jeździłaś tam z nami, więc pojechaliśmy sami, nie dane nam było dojechać, w szpitalu obudziłam się na chwilę, poprosiłam Max'a żeby ci nic nie mówił, żebyś myślała że uciekliśmy wszyscy od ciebie, to mnie boli od utraty rodziców.
- Jak to? - zaczęłam płakać - wy nie żyjecie? Czemu nikt mi nic nie powiedział? Czemu nie było mnie na waszym pogrzebie? Czemu pozwoliliście Max'owi i Josh'owi cierpieć samemu, czemu ja nie cierpiałam tak jak oni? Czemu...?
- Tak było lepiej, oni są silni..
- Silni? Josh się stoczył, ma nowych kumpli, ciągle pije! A z Max'em nie mam kontaktu!
- Tak nie miało wyjść.. Ty możesz wybrać.. - po chwili znaleźliśmy się w sali szpitalnej, w okół mnie było pełno lekarzy, próbowali mnie odratować, Zayn, Josh i Louis zza szyby wrzeszczeli i płakali - twój wybór, możesz zostać z nami albo dostać drugą szansę i obiecać, że jej nie zmarnujesz - powiedział tata.
- Chcę żyć i być z wami, nie dam sobie rady bez was - ciągle płakałam - nie zostawiajcie mnie.
- Dasz radę bez nas, żyj z myślą, że jeszcze kiedyś się spotkamy, musisz być przy nich, twój młodszy braciszek nie wybaczył by ci, gdybyś go też tak niespodziewanie zostawiła . Będziemy czuwać nad tobą, będziemy z tobą w każdym ważnym momencie dla ciebie, obiecujemy, będziemy przy tobie, a teraz wróć do nich, wybacz Max'owi, zaopiekuj się Josh'em, zaufaj Louis'owi i pokochaj Zayn'a, uwierz mi, wiem co mówię. Pamiętaj kochamy cię i zawsze będziemy. Bądź silna, jesteśmy z tobą - powiedzieli i mnie przytulili, później była tylko ciemność.

- Błagam, obudź się - usłyszałam czyiś głos - nie zostawiaj mnie jak rodzice, brakuje mi ich, to nie tak miało wyjść, oni mnie zostawili mimo tego, że nie pozwoliłem im iść, nie poradzę sobie sam.. Megan.. Błagam... Kocham cię, jesteś dla mnie ostatnią ważną osobą, Max też się ode mnie odwrócił, nie chcę wylądować w domu dziecka, błagam... Otwórz oczy.. To boli, to cholernie boli kiedy ktoś bliski zostawia cię samego, nie bądź egoistką, obudź się. Jesteś silna, po prostu otwórz oczy i powiedz że mnie kochasz, błagam - usłyszałam płacz. Josh płakał - Megan - wydarł się.
- Przykro mi - usłyszałam głos chyba doktora - to już koniec, pożegnajcie się z nią.
- Przykro ci? Tylko na tyle pana stać? - usłyszałam głos Zayn'a - Megan, wiem że mnie słyszysz..
- No siostra, pobudka! - Josh nadal płakał.
- Witam, podobno tutaj leży Megan.. - Max? Co on tutaj robi? - Josh? Co z nią?
- Ona śpi, ona tylko śpi! Zaraz się obudzi, zacznie z nami rozmawiać, trzeba przywieść jej jakieś ciuchy z domu, coś do jedzenia, może być głodna, prawda doktorze?
- Przykro mi - powtórzył doktor - nie udało się nam jej uratować..
Czemu ja to wszystko słyszę? Czemu nie mogę podnieść powiek i powiedzieć że mam się dobrze?
- Musisz tego bardzo chcieć - usłyszałam głos za sobą - uwierz w siebie, po prostu to zrób..
- Mama?
- Kochanie nie pozwól im czekać.
Tak jak powiedziała, tak zrobiłam. Udało się, ale oślepił mnie blask, zamrugałam kilka razy i już wszystko widziałam, wszyscy stali w okół mojego łóżka zapłakani.
- Aż  tak źle wyglądam? - zaśmiałam się - no wiecie co? Dziewczynie trzeba to delikatnie powiedzieć. Czterech chłopaków płaczących z mojego powodu.. Macie aparat? Trzeba to uwiecznić i pokazać wam później wasze miny.
- M-megan? - wydukał Josh i rzucił się na mnie, po chwili dołączyli pozostali.
- Na was już czas - w drzwiach pojawił się lekarz - co? - wrzasnął - o co tutaj chodzi? Panienka żyje?
- Najwidoczniej - zaśmiałam się - a teraz przepraszam, ale jestem głodna - powiedziałam i powoli wstałam z łóżka, nie byłam już do niczego przypięta.
- Musi pani zostać jeszcze kilka dni, musimy zrobić wszystkie badania.
- Nie mam zamiaru, chcę wypis na żądanie, nie zostanę tutaj ani minuty dłużej.
- Ale..
- Nie doktorze, nie zostanę tutaj dłużej - powiedziałam i opuściłam pokój, udałam się do wyjścia ze szpitala, na parkingu zobaczyłam samochód Louis'a podeszłam do niego i usiadłam na masce, po chwili wszyscy do mnie podeszli, ich miny nie były za ciekawe, nie dziwię się im, przed chwilą usłyszeli, że nie żyję, a teraz siedzę przed nimi. Nie wiedziałam, że aż tak dużo dla nich znaczę.
"Pokochaj Zayn'a" słowa mamy ciągle huczały mi w głowie...
- Jak? - spytał Josh.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale..
- Ale łatwiej by było gdybym umarła - dokończyłam za niego.
- Nie, cieszę się, że ode mnie nie odeszłaś i wysłuchałaś mojej prośby - wstałam i go przytuliłam, po czym wróciłam na miejsce.
- Widziałam się z rodzicami - wypaliłam, widząc ich zdezorientowane miny ciągnęłam dalej swoją wypowiedź - byłam w drodze na tamten świat, porozmawiałam z nimi, wytłumaczyli mi wszystko, jestem na nich zła, ale teraz... Teraz już nic nie ma znaczenia, nie ma ich, zostaliśmy sami zdani na siebie. Trzeba załatwić wszystkie formalności, Josh nie jest jeszcze pełnoletni, trzeba się tym zająć - zeskoczyłam z auta - jedźmy od razu.
- Nie - powiedział Max - widziałaś się w lustrze ostatnio? Jesteś blada, schudłaś, kiedy ostatnio coś jadłaś? Prawie zginęłaś! Opanuj się!
- Nie czepiaj się Nie mogę siedzieć i nic nie robić! Za dużo tego wszystkiego! Nie mogę już, nie wytrzymuję.. - zaczęłam płakać, kto mnie przytulił? Oczywiście, że Zayn. Zaczęłam się wyrywać, szarpać i bić go, jednak on się nie dał, mocno przytulił mnie do siebie, rozpłakałam się na dobre, wziął mnie a ręce i wsiedliśmy do samochodu Louisa. Nie chciałam teraz nigdzie jechać, tym bardziej z Zayn'em nadal miałam mu za złe, że tak cholernie mnie zranił. Oderwałam się od niego, chciał mnie przytulić, nie pozwoliłam na to.
- Śmierdzisz jakąś dziwką - powiedziałam i wyszłam z auta. Pozostali stali tam gdzie przedtem.
- Co się tak gapicie? Czemu wszystko co złe mnie spotyka? Mam was dość - zauważyłam odjeżdżającą taksówkę, szybko do niej podbiegła, wsiadłam i kazałam odjechać. Gdy taksówkarz spytał się gdzie jedziemy nie wiedziałam co powiedzieć, nie chciałam jechać do domu, za dużo wspomnień, do Malik'a też nie mogłam pojechać, bo on mógł się tam w każdej chwili zjawić. Nie wiedząc czemu podałam adres Louis'a, mieszkał sam, wiedziałam gdzie trzyma kluczki, więc z wejściem nie miałabym problemu.

Siedziałam u Louis'a w pokoju na łóżku z gorącą czekoladą w ręku, na dole coś zjadłam, nie wiedziałam, że jestem taka głodna, najadłam się i udałam się na górę. Siedziałam przykryta kocem zapatrzona w okno. Banalne nie? Dziewczyna ma problemy, siedzi przykryta kocem i gapi się w okno. Nic nadzwyczajnego, a jednak. Dla mnie takich chwile są wyjątkowe. Lubię tak posiedzieć i pomyśleć. Po chwili usłyszałam czyjeś głosy na dole, wstałam i podeszłam do uchylonych drzwi.
- Harry, chcę jej pomóc, ale ona nie daje pomóc sobie, o Zayn'ie nie wspomnę, chciał pomóc sobie, chciał jej coś udowodnić, a jeszcze bardziej ją zranił.
- Co Malik odpierdolił znowu?
-A jak myślisz? To co kiedyś, co noc inna panienka, nie wiem czy pamiętasz, kiedyś jakaś panna go odrzuciła, to on chciał jej udowodnić że jak nie ona to inna i co noc była inna, ale z Megan jest inaczej. Jemu na niej zależy, on ją kocha, ale ona.. Ona przeżywa teraz piekło, nie mogę jej zostawić..
- Nie możesz wszystkim pomagać Louis, musisz zająć się sobą.
- Wiem, ale jej nie zostawię.
- Pomogę ci, od tego jestem.
- Wiem, dziękuję.
- Nie musicie tyle dla mnie robić,jestem tylko dla was ciężarem. Wiem co muszę zrobić, w tej sytuacji to jedyne dobre rozwiązanie - powiedziałam schodząc po schodach - przepraszam, że weszłam bez pozwolenia, ale wiedziałam gdzie trzymasz klucz i nie miałam gdzie się udać... Przepraszam.
- Nie przepraszaj, wiesz, że jesteś u mnie w domu mile widziana. Wpadaj kiedy chcesz, ale doskonale wiesz, że przed problemami nie uciekniesz. 
- Wiem, ale spróbować zawsze można - próbowałam wydusić uśmiech, ale coś mi nie wyszło. 
- Chodź tu do mnie! - powiedział Harry, podszedł do mnie i przytulił - słyszałem, że wygrałaś ze śmiercią, moja dziewczynka. Ale teraz trzeba się wspólnie zastanowić co dalej.. - udaliśmy się do salonu i zaczęliśmy rozmawiać.

_____________________________________________________
Heej!
Pewnie zabijecie mnie za taki rozwój akcji, ale miałam pomysł i postanowiłam go zrealizować, rozdział pojawia się dość szybko, sama nie wiem czemu. Mam pomysł na następnych kilka rozdziałów, obiecuję, że będzie się dużo działo. 
Mam nadzieję, że długość rozdziału Was zadowala! :D
Dziękuję wszystkim za komentarze! <3
Edith Turn - dziękuję, ale nie ma czego zazdrościć, po prostu moja wyobraźnia nie zna granic :DD
Angelina Daivids - Twój komentarz zawsze mnie rozwala! Zayn jej jeszcze będzie udowadniał, mogę Ci to obiecać, jednak u mnie nigdy nic nie wiadomo, więc sama jeszcze nie wiem czy oni w ogóle będą razem. Mam nadzieję, że tym rozdziałem również Cię zaskoczyłam. 
Asiek1312 - powiem Ci szczerze, że nawet nie myślałam nad tym, aby była z Louis'em, pomyślę nad tym :D
Sylwia Czempińska - Niedługo dowiesz się sama z kim będzie główna bohaterka, a Zayn jeszcze niejedno odwali, możesz być tego pewna :D
Siwa ^^ - niedługo zobaczysz Malik'a w innej odsłonie, poczekaj jeszcze trochę. Obiecuję, że będzie inny, ale nie powiem w jaki sposób :D

9 komentarzy:

  1. O boniu! ;O
    Już myślałam, że Megan umrze ;( Już byłam tego pewna i miałam łzy w oczach :( A tu niespodzianka! Wygrała ze śmiercią! :* No po prostu SZOK i RADOŚĆ! :*
    Cieszę się, że Louis jej tak pomaga i wspiera :) Fajnie też, że Harry jest przy niej :) A mnie ciekawi wątek Nialla ;> Co z nim? Czy tak po prostu koniec tego wszystkiego? ;> Nie obchodzi go jego "była"? ;> No nie wiem ;D I znów wyczuwam intrygi xD haha :D
    Zayn ma na sobie zapach dziwki -,- no spoko tekst ;D Niech się o nią stara, a nie. Zachowuje się jak ostatni, skończony palant. Nie wybaczę sobie jak oni nie będą razem, ale też nie wybaczę tego, jak nie będzie się o nią starał.
    Możesz mnie za to skarcić, ale KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE :*
    <3
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    Edith <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o jeju... się porobiło o.o wgl nie wiem co mam myśleć! mam teraz tye pytań i wgl... ohhh... rozdział jest piękny! taki szybki i pełen akcji, no po prostu cuuuudo!
    _______
    Nominowałam cię do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu: http://nosmilenolove.blogspot.com/2013/06/liebster-award-2.html pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No było by lekkie zamieszanie jakby była z Lou. Rozdział świetny! Narobiłaś nam niezłego stracha wiesz? :) Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po wrażeniem ! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no ładnie wygrała z smiercia brawoo...
    rozdział boski laska!!!

    paula

    OdpowiedzUsuń
  6. Działo by się jak by była z Louisem.:)I na to liczę.
    Rozdział jak zwykle przepiękny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuźwa , Kuźwa , Kuźwa i Kuźwa -.- .
    Wchodzę sobie na twojego bloga - oczywiście zaniedbałam komentowanie postów ale ta POGODA , potem problemy z siecią i na dodatek format komputera .. Ale jest już sytuejszyn opanowana :D . Więc POWRACAJĄC. Wszedłszy na nowy dział sądziłam , że się pośmieję , a ty mi tutaj takie emocje z rana wyciągasz . Jacież pierniczesz .. Puściłam sobie piosenkę Justina Timberlaka " Mirrors " - i tak , żem się poryczała , że pisząc teraz moje wypocinki nic nie widzę , także za błędy przepraszam . MEGAN prawie nas opuściła .. Dobrze , że jej na to nie pozwolili rodzice . Hehhe tutaj nie dawno się wybudziła a już by jadła jak Niall - a Niall to dupek i kuźwa tyle na jego temat . Dobrze wiem co zrobił biednej dziewczynie .. Och już mnie nerwy biorą jak Zayn pozwolił jej tak po prostu odejść - w prawdzie ona go odtrąciła , mogła mu pozwolić na to , ale nie . Dziewczyna ma charakterek i bardzo dobrze , bo utrzyma się w tym świecie , którym żyje. To tylko krok by pomyśleć i się cofnąć zatrzymać każde słowo , które może kogoś dotknąć. Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku - bo w życiu są dużo ważniejsze sprawy niż spokój . Dobrze , że w Louisie ma jeszcze zaufanie, oparcie . Mam nadzieję , że wszystko się ułoży . Nie będzie już tak cierpiała. Niech nie wybiera drogi samotnej . Padnie na dno , gdzie nawet najbogatszy człowiek nie wykupi za pieniądze drogi powrotnej . Zostanie i na zawsze będzie żałował , że nie oddzielił grubą kreską tego co uczynił . W życiu nie ma powrót , można tylko ujrzeć jak ono wraca . Dział ten podoba mi się najbardziej . Jest taki cudowny , zwłaszcza koniec . Cudownie :* . Tak , tym rozdziałem to nie tylko mnie zszokowałaś , ale posłałaś kopniaka w 4 litery . CUDNY , CUDNY . ! :*
    Czekam na nexta :) . + wpadnij do mnie kochana , jeżeli chcesz :)


    Pozdrawiam złotko :* !

    OdpowiedzUsuń