Impreza z tymi dwoma wariatami nigdy nie kończyła się normalnie, nie mogłaby się skończyć normalnie. Tak było i tym razem, ubrałam czarne rurki oraz stanik z ćwiekami, na nogi założyłam wysokie szpilki. W drodze do klubu już zaczęliśmy pić, weszliśmy tam nieźle wstawieni. Od razu ruszyliśmy na parkiet, Harry się odłączył, a ja tańczyłam z Louis'em. Przed chwilą nie ogarniał, a teraz tańczy ze mną zalotnie się do mnie uśmiechając z poważną miną, a może po prostu za mną stoi jakaś dziewczyna, która wpadła w oko Louis'owi? O co chodzi? To jest jego uśmiech numer 7, mówiący "hej dziewczyno! Podobasz mi się!"
- Tomlinson, czy za mną jest jakaś dziewczyna która ci się podoba? - zaśmiałam się.
- Ta dziewczyna stoi przede mną - powiedział - o kurwa. Nic nie słyszałaś - krzyknął zestresowany i gdzieś poszedł. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. O kurwa! Podobam mu się? Od razu ruszyłam za nim. Dorwałam go przed klubem, wsiadał do taksówki, sama się do niej wpakowałam.
- Do najbliższego parku - poleciłam taksówkarzowi. Louis milczał, to może nawet lepiej. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z taksówki i poszliśmy pod wielki dąb w tej drugiej części parku, była pustsza i ciemniejsza.
- Po co chciałaś tu przyjechać? - Pan Louis stanął przede mną.
- Jak to po co? Co to miało być w klubie?
- Pomyliłem się i od razu musisz robić z tego wielkie halo.
- Nie Louis.. to spojrzenie na mnie.. To nie było zwykłe spojrzenie.. - powiedziałam przysuwając się bliżej do niego.
- Nie podrywaj mnie, nie flirtuj ze mną, nie patrz na mnie! - wrzasnął.
- O co ci człowieku chodzi?
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Ty się mnie jeszcze pytasz o co mi chodzi?
- Tak.
- Już ja ci powiem o co mi chodzi! - wrzasnął.
- Słucham.
- Liczy się tylko Zayn, tylko on! Nawet nie wykonałaś żadnego pieprzonego telefonu informując mnie ani któregoś z twoich braci, że jesteś całą i zdrowa, pomyślałaś chociaż przez chwilę jak my się czuliśmy, pomyślałaś chociaż przez chwilę o nas? O mnie? - ciągle krzyczał - martwiłem się, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Bo jesteśmy..
- Muszę to zrobić. Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. Całował inaczej niż Malik, bardziej zachłannie jakby to miała być ostatnia rzecz jaką właśnie robi na świecie.
- Tomlinson, czy za mną jest jakaś dziewczyna która ci się podoba? - zaśmiałam się.
- Ta dziewczyna stoi przede mną - powiedział - o kurwa. Nic nie słyszałaś - krzyknął zestresowany i gdzieś poszedł. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. O kurwa! Podobam mu się? Od razu ruszyłam za nim. Dorwałam go przed klubem, wsiadał do taksówki, sama się do niej wpakowałam.
- Do najbliższego parku - poleciłam taksówkarzowi. Louis milczał, to może nawet lepiej. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z taksówki i poszliśmy pod wielki dąb w tej drugiej części parku, była pustsza i ciemniejsza.
- Po co chciałaś tu przyjechać? - Pan Louis stanął przede mną.
- Jak to po co? Co to miało być w klubie?
- Pomyliłem się i od razu musisz robić z tego wielkie halo.
- Nie Louis.. to spojrzenie na mnie.. To nie było zwykłe spojrzenie.. - powiedziałam przysuwając się bliżej do niego.
- Nie podrywaj mnie, nie flirtuj ze mną, nie patrz na mnie! - wrzasnął.
- O co ci człowieku chodzi?
- O co mi chodzi? O co mi chodzi? Ty się mnie jeszcze pytasz o co mi chodzi?
- Tak.
- Już ja ci powiem o co mi chodzi! - wrzasnął.
- Słucham.
- Liczy się tylko Zayn, tylko on! Nawet nie wykonałaś żadnego pieprzonego telefonu informując mnie ani któregoś z twoich braci, że jesteś całą i zdrowa, pomyślałaś chociaż przez chwilę jak my się czuliśmy, pomyślałaś chociaż przez chwilę o nas? O mnie? - ciągle krzyczał - martwiłem się, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Bo jesteśmy..
- Muszę to zrobić. Nie mogę dłużej z tym wytrzymać! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam zdezorientowana, przed chwilą się na mnie wydarł, a teraz mnie całuje. Gdzie w tym logika? Pocałunek odwzajemniłam. Głupia ja. Całował inaczej niż Malik, bardziej zachłannie jakby to miała być ostatnia rzecz jaką właśnie robi na świecie.
Oderwałam się od niego.
- Louis, to bardzo zły pomysł, przecież jestem z Zayn'em..
- Nie patrz na niego, patrz na swoje szczęście.
- Myślisz, że będę szczęśliwa z myślą, że ranię bliską mi osobę?
- Myślę, że będziesz szczęśliwa z myślą, że uszczęśliwiasz Zayn'a, a nie siebie? Myślisz, że ja jestem szczęśliwy nieszczęśliwe zakochany?
- Jeżeli to już trochę trwa, to czemu nic z tym nie zrobiłeś? Zresztą nieważne, jedźmy do domu.
- Ja zostanę - powiedział smutny.
- Chodź Tomlinson - pociągnęłam go za rękę.
- A pocałujesz mnie? - zaśmiał się.
- Nie. Chodź.
- Mały całus.
- Nie.
- Malutki.
- Nie.
- W policzek chociaż - błagał.
- Nie, chodź już.
Podszedł do mnie i podniósł tak jak w filmach niesie się pannę młodą. Zaniósł mnie do domu, bo park znajdował się tuż obok. W domu nikogo nie było, gdzie jest Malik?
- Mogę tutaj spać, bo chyba Liam'a też nie ma?
- Pewnie.
*
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, zeszłam na dół a w kuchni siedział Louis, Harry oraz Liam. Chciałam z nimi porozmawiać, ale najpierw wolałam się ogarnąć.Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam.
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.
- Zayn, gdzie ty wczoraj byłeś? - spytałam.
- To nie czas na rozmowy - z pocałunkami jechał coraz niżej - nie możemy być głośno, bo nas usłyszą..
- To jest nasz dom i możemy robić to co chcemy! - krzyknęłam.
- Nie możemy - zaśmiał się.
- Ty jesteś pijany! - dopiero teraz to zauważyłam, odsunęłam go od siebie - przyjdź jak wytrzeźwiejesz - powiedziałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
*Zayn*
- O co ci chodzi? - krzyknąłem za nią - nie jestem pijany!
Wkurzony zszedłem na dół, gdzie siedzieli pozostali.
- Stwierdziła, że jestem pijany - zaśmiałem się - nie wiem o co jej chodziło.
- Oj Maik, zawsze wszystko zepsujesz - powiedział Harry.
- A dzwoniłeś już do Amandy jak ci wczoraj mówiłem? - spytał Liam.
- Po co do Amandy? - zdziwił się Louis - Przecież temat skończony..
- Niezupełnie, muszę do niej zadzwonić.
Od razu wziąłem telefon i wyszedłem na zewnątrz, wybrałem numer swojej byłej.
- Hej przystojny - odezwała się Amanda.
- Hej, słuchaj słyszałem, że opowiadasz o nas różne dziwnie, niestworzone rzeczy.
- Niestworzone rzeczy? Skarbie, przecież jesteśmy razem, nie rozstaliśmy się..
- Jak nie? Nie ma już nas, z nami koniec!
- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła.
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.
- Ale Zayn...
- Żegnaj Amando.
Pod wieczór chciałem jechać do jakiegoś sklepu kupić czekoladki i kwiaty dla Megan, niestety nic nie poszło tak jak chciałem, w aucie była Amanda. Wkurwiłem się, skąd ona wiedziała gdzie jestem i jak weszła do auta? Musiałem szybko ją spławić, bo w każdej chwili mogła wrócić moja ukochana. Szybko udałem się do auta.
- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Z nami wszystko skończone! - wrzasnąłem.
- Ale kochanie - przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała, od razu się od niej oderwałem.
- Co ty sobie myślisz? Przestań wpieprzać się w moje życie! - zaczęła ściągać bluzkę - co ty robisz?
- Ostatnio mówiłeś, że zawsze chciałeś to zrobić w samochodzie.
- Ale nie z tobą! - odwróciłem wzrok i zobaczyłem ją, stała przed autem, szybko wysiadłem. Gdy mnie zobaczyła od razu ruszyła w przeciwną stronę.
- Megan, czekaj!
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie. Najwidoczniej jej nie rozpoznała.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego?
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.
*Megan*
- Ale Megan! - krzyknął za mną.
- Co z nią robiłeś?
- Zobaczyłem, że siedzi w moim aucie, więc chciałem ją wygonić, a ona mnie pocałowała. Ona mnie, więc o co ci chodzi?
- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając.
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim?
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...
- Myślę, że będziesz szczęśliwa z myślą, że uszczęśliwiasz Zayn'a, a nie siebie? Myślisz, że ja jestem szczęśliwy nieszczęśliwe zakochany?
- Jeżeli to już trochę trwa, to czemu nic z tym nie zrobiłeś? Zresztą nieważne, jedźmy do domu.
- Ja zostanę - powiedział smutny.
- Chodź Tomlinson - pociągnęłam go za rękę.
- A pocałujesz mnie? - zaśmiał się.
- Nie. Chodź.
- Mały całus.
- Nie.
- Malutki.
- Nie.
- W policzek chociaż - błagał.
- Nie, chodź już.
Podszedł do mnie i podniósł tak jak w filmach niesie się pannę młodą. Zaniósł mnie do domu, bo park znajdował się tuż obok. W domu nikogo nie było, gdzie jest Malik?
- Mogę tutaj spać, bo chyba Liam'a też nie ma?
- Pewnie.
*
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, zeszłam na dół a w kuchni siedział Louis, Harry oraz Liam. Chciałam z nimi porozmawiać, ale najpierw wolałam się ogarnąć.Szłam do łazienki, kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego, ktoś wciągnął mnie tam.
- Nie sądzisz, że to głupie chować się po kątach? - zaśmiałam się.
- Nikt nie może nas zobaczyć, musimy być cicho - przyciągnął mnie do siebie, odniósł mnie i oparł o ścianę - tak cholernie cię pragnę, tu i teraz, ale nie możemy - zaczął całować mnie po szyi - nie możemy - szepnął.
- Zayn, gdzie ty wczoraj byłeś? - spytałam.
- To nie czas na rozmowy - z pocałunkami jechał coraz niżej - nie możemy być głośno, bo nas usłyszą..
- To jest nasz dom i możemy robić to co chcemy! - krzyknęłam.
- Nie możemy - zaśmiał się.
- Ty jesteś pijany! - dopiero teraz to zauważyłam, odsunęłam go od siebie - przyjdź jak wytrzeźwiejesz - powiedziałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
*Zayn*
- O co ci chodzi? - krzyknąłem za nią - nie jestem pijany!
Wkurzony zszedłem na dół, gdzie siedzieli pozostali.
- Stwierdziła, że jestem pijany - zaśmiałem się - nie wiem o co jej chodziło.
- Oj Maik, zawsze wszystko zepsujesz - powiedział Harry.
- A dzwoniłeś już do Amandy jak ci wczoraj mówiłem? - spytał Liam.
- Po co do Amandy? - zdziwił się Louis - Przecież temat skończony..
- Niezupełnie, muszę do niej zadzwonić.
Od razu wziąłem telefon i wyszedłem na zewnątrz, wybrałem numer swojej byłej.
- Hej przystojny - odezwała się Amanda.
- Hej, słuchaj słyszałem, że opowiadasz o nas różne dziwnie, niestworzone rzeczy.
- Niestworzone rzeczy? Skarbie, przecież jesteśmy razem, nie rozstaliśmy się..
- Jak nie? Nie ma już nas, z nami koniec!
- Jak to z nami koniec? - wrzasnęła.
- Nigdy tak na prawdę nas nie było, wykorzystałem cię, a ty byłaś na tyle głupia, że się nabrałaś! - zaśmiałem się - jesteś zwykłą dziwką!
- Ale Zayn, kochanie! - zaczęła płakać.
- Nie mów do mnie kochanie, za długo z tym zwlekałem, a teraz muszę iść, bo czeka na mnie osoba, którą kocham najmocniej na świecie.
- Ale Zayn...
- Żegnaj Amando.
Pod wieczór chciałem jechać do jakiegoś sklepu kupić czekoladki i kwiaty dla Megan, niestety nic nie poszło tak jak chciałem, w aucie była Amanda. Wkurwiłem się, skąd ona wiedziała gdzie jestem i jak weszła do auta? Musiałem szybko ją spławić, bo w każdej chwili mogła wrócić moja ukochana. Szybko udałem się do auta.
- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi? Z nami wszystko skończone! - wrzasnąłem.
- Ale kochanie - przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała, od razu się od niej oderwałem.
- Co ty sobie myślisz? Przestań wpieprzać się w moje życie! - zaczęła ściągać bluzkę - co ty robisz?
- Ostatnio mówiłeś, że zawsze chciałeś to zrobić w samochodzie.
- Ale nie z tobą! - odwróciłem wzrok i zobaczyłem ją, stała przed autem, szybko wysiadłem. Gdy mnie zobaczyła od razu ruszyła w przeciwną stronę.
- Megan, czekaj!
- Kim ona jest? - spytała pokazując na dziewczynę czekającą w moim aucie. Najwidoczniej jej nie rozpoznała.
- To jest moja koleżanka.. tak koleżanka - powiedziałem nerwowy.
- W twoim aucie, w samej bieliźnie czeka na ciebie koleżanka? - widać było, że się wkurzyła.
- Co w tym dziwnego?
- Gówno Malik, odpierdol się ode mnie - powiedziała i odeszła.
*Megan*
- Ale Megan! - krzyknął za mną.
- Co z nią robiłeś?
- Zobaczyłem, że siedzi w moim aucie, więc chciałem ją wygonić, a ona mnie pocałowała. Ona mnie, więc o co ci chodzi?
- Całowałeś się z nią! Jak o co mi chodzi? - spytałam nie dowierzając.
- Przepraszam..
- Też to zrobiłam.
- Z kim?
- Serio cię to interesuje? - powiedziałam odchodząc...
- Z Harry'm? To był Harry, mam rację? - szłam dalej przed siebie - chociaż powiedz kogo uważasz za lepszego ode mnie.
- Pierdol się Malik.