Czemu to robiłam? Czemu zostawiałam brata, przyjaciół, wrogów? Czemu jestem taką pierdoloną egoistką? Miłość.. Miłość potrafi z robić z człowiekiem różne dziwne rzeczy, co zrobiła ze mną? Spakowałam się i czekałam w swoim pokoju na Malik'a. Ktoś walnął kamieniem w moje okno, otworzyłam je.
- Hej piękna, gotowa na przygodę życia? - spytał Zayn.
- Tak, ale cicho, bo cię usłyszą - podałam mu walizki, zamknęłam okna i zeszłam na dół. W salonie siedzieli moi bracia, podeszłam do nich i się do nich przytuliłam.
- A tobie co?
- Kocham was, wychodzę, nie wiem kiedy wrócę - zaśmiałam się.
- Zakochani - powiedział Max - nigdy ich nie ogarnę - zaśmiał się - baw się dobrze.
- Będę - powiedziałam i wyszłam. Na dworze w aucie czekał już Zayn. Usiadłam obok niego.
- Oh piękna, gotowa na przygodę życia?
- Gdzie jedziemy? - spytałam zapinając pas.
- Niespodzianka, nie pożałujesz.
- A jak tam z Amandą?
- Wszystko skończone, teraz możemy żyć długo i szczęśliwie... - pochylił się nade mną i pocałował.
*
Podróż zajęła nam kilkanaście godzin, w końcu dojechaliśmy!
Nie mam pojęcia gdzie, ale było to małe, spokojnie i zarazem bogate osiedle na przedmieściach, mnie to pasowało, Zayn zatrzymał się przy jakimś bliźniaku, wyszliśmy z auta, on dał mi klucze, a sam zajął się wyjmowaniem walizek z bagażnika. Domek miał sypialnią z łazienką, pokój gościnny, kuchnie, łazienkę oraz salon. Skromny, ale własny i urządzony nowocześnie.
- Że niby śpimy razem?
- Tak kochanie, a co myślałaś? - podszedł i pocałował mnie w czoło.
- Jedziemy na zakupy? Lodówka pewnie pusta...
- Masz jeszcze siłę? Ja padam, jutro z rana pojadę, a teraz zamówimy pizzę...
*Zayn*
Zgodziła się, naprawdę się zgodziła! Jestem najszczęśliwszy człowiekiem na świecie! Mam ukochaną osobę przy sobie! Szkoda tylko, że takim kosztem, musiałem z nią wyjechać, nie chciałem aby ktoś nam przeszkadzał.
- Kochanie, pizza przyjechała, otworzysz? - spytałem
- Jasne!
Szybko przebrałem się w jakieś dresy i luźną bluzę z kapturem, gdy nagle usłyszałem krzyk na dole, szybko zbiegłem i co zobaczyłem? Megan stała i przytulała jakiegoś gościa, odchrząknąłem.
- Zayn, wiesz kto to jest?
- Chłopak od pizzy? - zaśmiałem się - oj Megan, zapłać panu i chodź do salonu.
- Ale Zayn, to jest Justin Bieber.
- Albo chłopak od pizzy przebrany za Bieber'a chcący więcej zarobić.
- Stary, to ja. Jestem w szoku, że twoja dziewczyna mnie poznała.
- Czemu sprzedajesz pizzę? Wywalili cię z branży muzycznej? - zaśmiałem się.
- Nie, czasami lubię tak normalnie popracować, mam dość tych fanek, ciągle wrzeszczą i piszczą na mój widok.
- Jesteś mężczyzną czy babą? Komu by to przeszkadzało?
- Uwierz mi, każdemu przeszkadza. Ale co ty możesz o tym wiedzieć?
- Dobra, weź wypierdalaj z mojego domu zanim coś komuś się stanie.
- Zayn, uważaj na to co mówisz - powiedziała Megan.
- Trzymaj mój numer, jakbyś chciała się spotkać albo pogadać to dzwoń - powiedział ten cały Justin, podał jej jakąś wizytówkę i wyszedł.
- Co to miało być? - podeszła do mnie Meggie.
- No nie wiem... Zazdrość? Na mój widok nigdy tak nie krzyczałaś i się nie tuliłaś do mnie, swoją drogą kochanie, nie wiedziałem że lubisz tego pedała, myślałem, że masz lepszy gust.
- Zazdrość.. Słodki jesteś - powiedziała i mnie przytuliła - ale tego pedała ci nie wybaczę - zaśmiała się.
Siedząc w salonie zjedliśmy pizzę.
- Planujesz zadzwonić chociaż do swoich przyjaciół?
- Oh Meggie, gdyby to było takie łatwe, zostałem praktycznie sam. Ten dom kupił mi kiedyś mój ojciec, powiedział, że gdy będę na tyle dorosły żeby się wyprowadzić stamtąd, zamieszkać sam i zacząć nowe życie, to ten dom będzie stał i czekał na mnie. Wiem, że jest ci ciężko, bo zostawiłaś tam przyjaciół i braci, ale..
- Nie kończ, proszę - przerwała mi - to dopiero pierwszy dzień, poczekamy zobaczymy..
- Oczywiście kochanie.
* Tydzień później*
Co się działo przez ten tydzień? W sumie to nic ciekawego. Meggie nie pokazuje tego, że tęskni za braćmi, ale ja to wiem, tęskni również za Haroldem i Louisem.. Louis ostatnio dziwnie się zachowywał w stosunku do niej, zauroczenie? Może się zakochał w niej? Nie mam pojęcia, ale to było dziwne.
*Louis*
Od tygodnia nie mam kontaktu z Megan, nikt nie wie co się z nią dzieje, nikt nie wie gdzie jest, martwię się. Podobno wyjechała z Zayn'em, ale to też nie jest pewne, nawet nie odbiera moich telefonów, ja tylko chciałbym znów usłyszeć jej głos, tęsknota jest straszna. Straszne jest również to, kiedy twój przyjaciel się do ciebie nie odzywa, przez taki długi okres czasu.
- Co jest Lou? - spytał Harry siadając u mnie na łóżku, od tygodnia mieszkamy razem, przeprowadził się do mnie, bo wywaliła go mama z domu, ale to inna historia.
- Czemu nawet nie napisze, że jest bezpieczna, co u niej, czemu?
- Jeżeli jest z Zayn'em to nie napiszę, wątpię że ją jeszcze kiedyś spotkamy, Malik na nią wpłynie tak, że jej nie poznamy, wiesz jaki on potrafi być, on zmienia ludzi, a Megan mu ulegnie.
- Musimy coś z tym zrobić, musimy ją znaleźć.
- Jak ty chcesz ją znaleźć? Nawet nie wiesz gdzie ona jest, nawet nie podejrzewasz gdzie może być!
- Co to dla nas Harreh?
- Zależy ci na niej?
- Przecież jest naszą przyjaciółką, ratujmy ją z opresji!
- Człowieku, jakiej opresji, a jak jest jej tam dobrze z nim, nie myśl tylko o sobie, pomyśl także o niej.
- Ale...
____________________________________________________
Tak bardzo Was kocham i tak bardzo Wam dziękuję za wszystko ♥